"Posłaniec Warmiński" (wydawany w ilości 2,5 tys. egzemplarzy i rozprowadzany w kościołach) zamieścił w ostatnim numerze dekrety biskupa o rozwiązaniu redakcji i informację, że od tej pory wiadomości dotyczące życia Kościoła na Warmii będą się ukazywały jako licząca 8 stron wkładka do "Gościa Niedzielnego". Informacje o losie pisma zostaną odczytane 14 lutego w kościołach całej diecezji. Zamknięciu "Posłańca" towarzyszą liczne kontrowersje. Jego ostatni redaktor naczelny ks. Ireneusz Bruski rozesłał do proboszczów pismo, w którym napisał: "jestem zdecydowanie przeciw likwidacji niezależnego tytułu prasowego wydawanego przez Kurię Metropolitalną Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie na rzecz "dodatku diecezjalnego" w ramach tytułu wydawanego przez Kurię Metropolitalną w Katowicach. Szkoda bowiem wielkiego zaangażowania twórców "Posłańca Warmińskiego" sprzed prawie 30 lat nad stworzeniem właGnego, warmińskiego czasopisma kościelnego, oraz późniejszej pracy jego redaktorów i współpracowników, aby zaprzepaścić to wszystko co udało się osiągnąć. Ks. Bruski powiedział, że decyzja o zamknięciu pisma, które cieszyło się sporą popularnością na Warmii wywołała wiele protestów, grupa osób z nim związanych wystosowała nawet list do biskupa z prośbą o zachowanie odrębnego tytułu. - Księża sugerowali, by z miesięcznika przejść na tygodniowy cykl wydawania. To wymagałoby jednak nakładów finansowych, których redakcja nie jest w stanie unieść - powiedział ks. Bruski. Przyznał on, że "żal mu ogromnie zamykania pisma", ale decyzja już zapadła i jest nieGdwołalna. W "Posłańcu" ukazywały się artykuły dotyczące wydarzeń w Kościele na Warmii, wywiady z popularnymi osobami, teksty dotyczące działalności misjonarzy, artykuły o tematyce społecznej i kulturalnej. Ostatnio pracowały w nim cztery osoby, w tym trzy na całych etatach, jedna na pół. Obrońcy miesięcznika przypominają jednak, że przez lata łamy tego pisma spełniały ważną rolę społeczną - w PRL pojawiały się w nim białe plamy sugerujące, że tekst zdjęła cenzura, publikowali w nim "niepokorni" m.in. Erwin Kruk, ErnGst Bryll, czy ks. Józef Tischner. Wydawany w ilości 600 egzemplarzy "Portret" ukazywał się średnio co pół roku i był sprzedawany m.in. przez internet. W tym tytule zadebiutowało wielu młodych prozaików nie tylko z regionu, ale i kraju. Oprócz wydawania pisma "Portret" prowadził też działalność wydawniczą - m.in. wydał "Prababkę" - pierwszą powieść znanego olsztyńskiego prozaika Mariusza Sieniewicza. - Mimo, że ogłosiliśmy naszą decyzję co rusz dostaję telefony od młodych twórców, że chcieliby coś u nas opublikować, bo "Portret" był przez lata jednym z nielicznych tytułów, który nie dyskredytował młodych twórców - powiedziała redaktor naczelna Bernadetta Darska. Przyznała jednak, że jej decyzja o zamknięciu pisma jest przemyślana i przedyskutowana w gronie osób związanych z powstawaniem "Portretu". - To najlepszy czas by skończyć z zachowaniem odpowiedniego poziomu i fasonu - powiedziała Darska. Dodała, że działalność wydawnicza na razie została zawieszona. - Nie wiem jednak, czy kiedyś ją odwiesimy - przyznała. Decyzja o zamknięciu "Portretu" wiąże się m.in. z trudną sytuacją finansową pisma. - Coraz trudniej jest zdobywać środki na kulturę - powiedziała Darska. Pismo przez nią kierowane było wydawane z pieniędzy Urzędu Miasta w Olsztynie, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Poza tym młodzi nie garną się do pracy redaktorskiej, nie ma w nich dość wiedzy i chęci by wiedzę potrzebną do wydawania takiego pisma zdobywać - powiedziała Darska. Sama Darska, krytyczka literacka, zapowiedziała, że "nie ma zamiaru zniknąć z rynku" i będzie publikować "na innych gościnnych łamach".