Ekipy giżyckiego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, który oznakowuje bojami szlaki żeglowne na Mazurach, mają do ściągnięcia łącznie 450 boi leżących na około 200 km jezior. - Ściąganie ich z wody zajmie nam ponad tydzień - powiedział Tomasz Mułyk z giżyckiego RZGW. - Żeby boje trzymały się precyzyjnie miejsca, mocujemy je do dna łańcuchami i kamieniami, z których każdy waży 75 kg. Niektóre boje mocowane są nawet kilkoma takimi kamieniami. Teraz wyciągamy z wody nie tylko boje, ale także łańcuchy i te ciężkie kamienie. To naprawdę ciężka robota, wykonywana przy tym na wodzie, często przy wietrze i deszczu - przyznał Mułyk. Wyciągane kamienie i boje transportowane są na brzeg na specjalnej barce. Przez zimę pracownicy Zarządu będą je oczyszczać, konserwować, niektóre malować - średnia wartość takiej boi to 1,8 tys. zł. Także ratownicy mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego szykują się powoli do zimy; zaczęli ściągać z wody tzw. boje kardynalne, to jest żółto-czarne tyczki, którymi oznakowane są miejsca niebezpieczne, np. kamienie czy mielizny. Na całym Szlaku Wielkich Jezior ratownicy ustawili 120 takich boi. Zarówno boje wyznaczające szlak żeglugowy, jak i boje kardynalne ponownie zostaną ustawione na wodzie wiosną. Do tego czasu żeglarze, którzy będą chcieli pływać po jeziorach, będą musieli polegać na mapach i urządzeniach technicznych w rodzaju GPS. Wraz ze ściągnięciem boi ze szlaku w tryb zimowy zostały też przeprogramowane maszty ostrzegające żeglarzy przed nawałnicami i burzami.