W okolicach Frąknowa z ciężarówki przewożącej niebezpieczne substancje chemiczne wypadło kilkanaście plastikowych pojemników z wodorotlenkiem potasu i sodu oraz kwasem fosforowym. Niektóre z nich rozszczelniły się na jezdni i poboczu. Skutki skażenia likwidowała grupa ratownictwa chemicznego straży pożarnej. Zdaniem koordynatora akcji kpt. Jarosława Skalskiego, wszystkie pojemniki z chemikaliami zostały zebrane i pogrupowane, a miejsca wycieku posypane substancją neutralizującą. Trwające od godz. 8 rano działania przedłużyły się ze względu na potencjalne zagrożenie wybuchem. - Musieliśmy to zrobić bezpiecznie. Przy kontakcie z wilgocią lub metalem może wydzielać się wodór, tworzący z powietrzem mieszankę wybuchową - powiedział Skalski. W pobliżu miejsca wypadku nie było żadnych zabudowań; na czas akcji policja wyznaczyła strefę ochronną wokół miejsca zdarzenia. Jak poinformował Wojciech Stępień z nidzickiej policji, jest jeszcze za wcześnie, żeby oceniać przyczyny wypadku i ewentualną odpowiedzialność karną kierowcy przewożącego niebezpieczny ładunek. Według dokumentów przewozowych na ciężarówce było w sumie 200 kg żrących chemikaliów. Wielkość ładunku nie przekraczała dopuszczalnych norm. Samochód był oznakowany zgodnie z wymogami. Policja ustala, czy pojemniki na naczepie były właściwie zabezpieczone. Skutki wycieku oceniają również pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Olsztyna. Podczas prowadzenia akcji policja zorganizowała objazdy.