- To, że jest przekroczony maksymalny stan wód w mazurskich jeziorach nie niesie ze sobą żadnych znacznych szkód, co najwyżej woda podchodzi pod pomosty, wylewa się nieco na brzegi, ale nie notujemy żadnych podtopień łąk czy pól - powiedział dyrektor giżyckiego RZGW Andrzej Żukowski i dodał, że 1 cm wody w mazurskich jeziorach, to 3 mln metrów sześciennych wody. Dlatego RZGW bardzo powoli obniża poziom mazurskich jezior; spuszczanie jazami centymetra wody z jezior trwa trzy-cztery dni. Woda z jezior spuszczana jest do Węgorapy jazem w Węgorzewie, a do Pisy - jazem w Karwiku. - Poza tym, staramy się utrzymywać maksymalne stany wody w jeziorach, ponieważ jak nadejdzie suche, parne lato, to ten centymetr wody, który teraz spuszczamy kilka dni wyparuje nam w ciągu jednego dnia - podkreślił w rozmowie Żukowski. Zdaniem Żukowskiego dla mazurskich jezior stany maksymalne nie oznaczają żadnych nieszczęść, zaś stany minimalne niosą wiele negatywnych skutków, m.in. zarastanie jezior. - A trzeba pamiętać, że mazurskie jeziora nie mają żadnych naturalnych dopływów, tylko tyle, co z roztopów i deszczy. Dlatego to nawet lepiej, że przed sezonem jest w naszych jeziorach tak dużo wody - podkreślił Żukowski. Na Mazurach liczba jezior, których powierzchnia przekracza 1 ha, wynosi 2,7 tys. Najbardziej znane i największe jeziora - Mamry, Niegocin, Śniardwy, Bełdany, Jagodne czy Mikołajskie - leżą na tzw. Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.