Mężczyzna ma poparzone ręce. Jego życiu na szczęście nic nie zagraża. Jest też osłabiony przebytym dystansem. Siła wybuchu wyrzuciła go na zewnątrz. 70-latek z niedowładem nóg musiał po bardzo trudnym, błotnistym terenie czołgać się do sąsiada. Zajęło mu to dwie godziny. Sami strażacy mieli problem z dojechaniem potem do pozostałości jego domu. Mimo że jechali tylko lekkimi wozami, ostatnie pół kilometra musieli pokonać pieszo z powodu błota. 70-latek jest teraz w szpitalu w Bartoszycach. Zostanie mu udzielona pomoc socjalna. Piotr Bułakowski