Jak powiedział szef mazurskiego WOPR Zbigniew Kurowicki, przeprowadzka ratowników do ekomariny potrwa miesiąc. - Na razie w nowym miejscu pracuje biuro, które dotychczas mieściło się w pomieszczeniach wynajmowanych w jednym z banków. Aby mógł się przeprowadzić dyspozytor i ratownicy, trzeba poprzenosić serwery, anteny, sprzęt obsługujący system ratowniczy. To jest skomplikowane i wymaga pomocy zewnętrznych firm. Sądzimy, że do końca miesiąca wszyscy będą już pracować w nowym miejscu - powiedział Kurowicki. Mazurscy ratownicy przeprowadzają się do nowego giżyckiego portu - ekomariny (jego budowa kosztowała 19 mln zł, latem otwierał ją prezydent Bronisław Komorowski). Ponieważ obiekt jest zbudowany z dotacji unijnej, przez pięć lat ratownicy będą opłacać tylko rachunki za wodę, prąd i gaz. - Co będzie po tym okresie, na razie trudno powiedzieć - przyznał Kurowicki. W nowym miejscu dyspozytor będzie miał oddzielne pomieszczenie, ratownicy oprócz swoich pokojów będą mieli też szatnię, zaplecze socjalne, magazynek do przechowywania podstawowych sprzętów do nurkowania. - To ogromna zmiana, bo przecież przez lata ratownicy siedzieli za szafą w tym samym pokoju co dyspozytor, a naszym magazynem był kontener wypożyczony od prywatnej osoby - przyznał Kurowicki. W nowej siedzibie mazurskiego WOPR-u są też pomieszczenia przeznaczone dla rozbitków. Propozycję przeprowadzki mazurskiego WOPR-u z bazy nad kanałem do ekomariny władze miasta złożyły ratownikom latem. Ci jednak odmówili, bo w pomieszczeniach, które zaproponowano ratownikom, nie było ogrzewania, a mazurskie WOPR pracuje okrągły rok. Kurowicki nie zgodził się też, by dyspozytor ratowników był ulokowany w pomieszczeniach sąsiadujących m.in. z restauracją. Miasto uwzględniło uwagi ratowników i dlatego WOPR zdecydował się na przeprowadzkę. W mazurskim WOPR czynnie pracuje 280 ratowników, w bazie w Giżycku zatrudnionych jest 17 osób. To właśnie ratownicy tej służby podczas białego szkwału w 2007 roku jako pierwsi wypłynęli z pomocą i podjęli z wody ponad stu żeglarzy.