Z wnioskiem o odwołanie Jana Słupskiego, zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Wiesław Leśniakiewicz. W połowie sierpnia, celnicy z polsko-rosyjskiego przejścia granicznego w Bezledach znaleźli przemycane z Rosji papierosy i alkohol. Towar ukryty był w samochodzie służbowym straży pożarnej. Jechali nim komendant i dwaj strażacy. Celnicy wykryli 200 paczek papierosów i 12 litrów wódki. Komendant i strażacy wracali ze spotkania służbowego w obwodzie kaliningradzkim. Do przemytu przyznali się kierowca i drugi funkcjonariusz straży pożarnej. Komendant twierdził, że o niczym nie wiedział. - Można popełnić błąd, ale trzeba się umieć do niego przyznać i przeprosić. Nie można natomiast mówić nieprawdy, a winę przerzucać całkowicie na podwładnych. Dlatego w sytuacji, w której pan komendant wprowadza w błąd media, a za ich pośrednictwem opinię publiczną, jak również swoich przełożonych i zwierzchników, nie mogę pozostać obojętnym - powiedział wojewoda warmińsko-mazurski, cofając rekomendację dla Jana Słupskiego. Kierowca samochodu, w którym wykryto przemyt, został przeniesiony na inne stanowisko. Przez rok ma też wstrzymaną możliwość awansu. Natomiast drugi ze strażaków nie poniósł żadnych konsekwencji służbowych.