W czwartek prokuratura zakończyła śledztwo dotyczące zaginięcia przed siedmioma laty mieszkańca wsi Pelnik. Dzięki informacji, którą uzyskano od więźnia, prokuratura ustaliła, że mężczyznę zamordowali jego najbliżsi, a ciało zakopali w szopie. - To sprawa o wyjątkowym charakterze, w mojej wieloletniej pracy nie spotkałem się z niczym podobnym - powiedział prokurator rejonowy w Ostródzie Ryszard Maziuk. Dodał, że w czwartek prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Elblągu akt oskarżenia w tej sprawie. W lutym 2000 roku Danuta K. poinformowała policję w Łukcie (powiat Ostróda) o zaginięciu byłego męża Lecha K. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, mężczyzny nie udało się odnaleźć. - Światło na sprawę zaginięcia Lecha K. rzucił list, który do prokuratury wysłał wiosną 2007 roku więzień. Pisał on, że Lech K. został zamordowany przez syna i konkubenta byłej żony podczas awantury domowej. Wedle listu ciało miało być zakopane w szopie - powiedział Maziuk. Prokuratura uzyskała dla autora listu przepustkę z zakładu karnego i przywiozła na wizję lokalną. W miejscu przez niego wskazanym odnaleziono szkielet mężczyzny. Badania genetyczne wykazały, że to szczątki Lecha K. Zachowała się także lina, za pomocą której sprawcy udusili ofiarę. - W wyniku informacji uzyskanych od autora listu udało się nam oskarżyć Andrzeja F. i Jana K. o zabójstwo Lecha K., a byłą żonę Lecha K., Danutę, oskarżyliśmy o zacieranie śladów - powiedział Maziuk. Wszyscy oskarżeni zostali aresztowani, w śledztwie częściowo przyznali się do zarzucanych im czynów. Więzień, który wysłał prokuraturze list, dotyczący zbrodni w Pelniku, był znajomym rodziny K. Odsiaduje wyrok w sprawie, która nie ma związku z zabójstwem Lecha K. Więzień nie ukrywa jednak, że w zamian za przekazaną informację liczy na skrócenie swojej kary.