Jak poinformował nadleśniczy Wojciech Abramczyk, sobotnie liczenie łosi odbywa się na obszarze niemal 600 ha lasów Nadleśnictwa Olsztyn. Inwentaryzacje prowadzą leśnicy i wolontariusze - studenci kierunku leśnictwa, otwartego w tym roku akademickim na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. - Liczenie odbywa się metodą tzw. pędzeń próbnych, uważaną za jedną z najbardziej wiarygodnych ocen liczebności dzikiej zwierzyny - powiedział nadleśniczy. W wybranym fragmencie lasu z trzech stron ustawieni są obserwatorzy, a z czwartej idzie nagonka, płosząca zwierzynę. Obserwatorzy przez cały dzień spisują w kartach inwentaryzacyjnych liczbę, wiek i płeć zauważonych zwierząt. Liczenie ma zweryfikować rzeczywistą liczebność populacji łosi. Leśnicy oceniają, że w obwodzie Nadleśnictwa Olsztyn, obejmującym 10 tys. ha, żyje obecnie ok. 20 łosi. Akcję zleciło w całym kraju Ministerstwo Środowiska, ma ona objąć 10 proc. powierzchni nadleśnictw. Wyniki inwentaryzacji posłużą do opracowania "Strategii ochrony i gospodarowania populacją łosi w Polsce". Jednym z powodów opracowywania programu są postulaty myśliwych, leśników i właścicieli lasów prywatnych, aby znieść obowiązujące od 2001 r. moratorium, czyli czasowy zakaz strzelania do łosi. Zwolennicy przywrócenia odstrzału łosi skarżą się na szkody w uprawach leśnych, które tłumaczą rosnącą populacją tego gatunku. Szacuje się, że w lasach całego kraju może żyć 7,5 tys. łosi.