Mimo, że pomysł został już przegłosowany w styczniu przez miejskich radnych w formie uchwały o zmianach w olsztyńskiej oświacie, teraz władze Olsztyna zapowiedziały, że projekt łączenia wybranych szkół nie będzie realizowany. Ma za to powstać program zakładający zreformowanie wszystkich placówek szkolnych. Konieczność zmian w oświacie - jak przekonują samorządowcy - jest spowodowana malejącą liczbą uczniów i koniecznością dostosowania placówek do nowej sytuacji demograficznej. Jak poinformował wiceprezydent Olsztyna Jerzy Szmit odpowiedzialny za oświatę po dyskusjach z radami osiedli, radami rodziców i nauczycielami władze miasta doszły do wniosku, że reforma jest potrzebna, nie zostanie ona ograniczona do kilku wyznaczonych szkół, ale obejmie całą olsztyńską oświatę. Dodał, że w marcu rozpocznie się okrągły stół z przedstawicielami różnych środowisk m.in. związków zawodowych, nauczycieli, radnych, przedstawicieli rad osiedli i rodzicami. Przewodnicząca klubu radnych PO Halina Ciunel powiedziała, że cieszy się z takiej decyzji władz Olsztyna. - Radni PO od samego początku mówili, że to nie jest program racjonalizacji oświaty, ale pseudoreforma, wycinkowe potraktowanie oświaty. Szkoda, że prezydent nie poprzedził tej decyzji wcześniejszymi konsultacjami społecznymi - oceniła Ciunel. Przyjęta uchwała o zamiarze likwidacji poprzez połączenie niektórych szkół spotkało się z protestami rad osiedli, nauczycieli, rodziców. Negatywnie o uchwale wypowiedziała się także komisja oświaty w radzie miejskiej. Władze Olsztyna przekonywały, że łączenie szkół w zespoły nie będzie odbywać się kosztem uczniów. Uczniowie mieli pozostać w tych samych ławkach, z tymi samymi nauczycielami, a zmienić się miał jedynie szyld placówki. Według Szmita reforma w oświacie jest konieczna ze względów finansowych. - Na oświatę w tym roku wydamy 274 mln zł, co stanowi 48 proc. wydatków bieżących. Oprócz subwencji gmina dokłada 104 mln zł ze środków własnych. To chyba rekordowe wydatki w Polsce - mówił wcześniej. Wyjaśnił, że 81 proc. wydatków na oświatę stanowią płace, a 19 proc. - wydatki na opłacenie mediów, utrzymanie budynków i na pomoce szkolne. Wiceprezydent powiedział, że w wyniku planowanego łączenia placówek pracę miało stracić 14 pracowników niepedagogicznych z obsługi administracyjnej. W olsztyńskiej oświacie pracuje 4 tys. osób. Miasto zaoszczędzić miało w ten sposób 600 tys. zł, które chciało przeznaczyć na zajęcia logopedyczne dla przedszkolaków i uczniów klas pierwszych. Część pieniędzy miała pozostać także do dyspozycji szkół. Szmit powiedział, że mimo dużego oporu rodziców miasto musi podjąć się tej reformy oświaty. W przeciwnym razie za kilka lat stanie przed problemem prywatyzacji szkół i przekazania ich do prowadzenia fundacjom czy stowarzyszeniom, bo nie będzie w stanie ich utrzymać. Pierwszy program racjonalizacji sieci szkół, przedstawiony przez władze Olsztyna pod koniec listopada, zakładał jeszcze dalej idące zmiany, m.in. całkowitą likwidację gimnazjum nr 15 na osiedlu Gutkowo. Dzieci miałyby dojeżdżać do innej szkoły oddalonej o 6 km. Po protestach rodziców i rady osiedla oraz burzliwych konsultacjach społecznych odstąpiono od tego pomysłu. Według władz 10 lat temu w podstawówkach olsztyńskich uczyło się 13 tys. uczniów, obecnie - 8,5 tys. Do gimnazjów uczęszcza 3,5 tys. uczniów, podczas gdy 10 lat temu, gdy gimnazja powstawały, tylko w pierwszych ich klasach uczyło się 2 tys. uczniów.