- Mam nadzieję, że udział w tym konkursie przełoży się na liczbę turystów nie tylko na Mazurach, ale i w całej Polsce, że udział w tym głosowaniu przyniesie wymierne efekty. Wchodząc do finałowej czternastki osiągnęliśmy bardzo wiele, to wielki sukces promocyjny regionu, ale uważam, że Mazury mają większy potencjał niż zatoka Halong Bay, że np. z tym miejscem mogliśmy wygrać. A przegraliśmy - akcentował wiceburmistrz. - Uważam, że gdyby akcja promocyjna Mazur była prowadzona inaczej, bardziej spontanicznie, z większym naciskiem na ogólnopolskie, duże, popularne media mogliśmy osiągnąć sukces. Ale duch spontaniczności gdzieś się zatracił, zniknął - szkoda. - W tym upatrywałem szansy na wygraną. Moim zdaniem niepotrzebne były eventy, happeningi, trzeba było o Mazurach dużo i głośno mówić w mediach, bo obecność w nich przekłada się na oddane głosy - dodał. - My jako samorząd Węgorzewa nie mogliśmy prowadzić akcji promocyjnej tak, jakbyśmy chcieli, tak, jak mówię, bo nie mieliśmy na to środków. Ze swojej strony i tak zrobiliśmy ile mogliśmy: utrzymywaliśmy stronę internetową poświęconą udziałowi w plebiscycie, rozsyłaliśmy pisma i listy informacyjne do urzędów i instytucji, by wśród swoich pracowników czy w gazetkach propagowały informację o konkursie z udziałem Mazur. Mimo tych cierpkich uwag uważam, że Mazury udziałem w tym konkursie dostały swoją szansę, swoje pięć minut - podsumował.