16-letni Mateusz i o rok młodszy Marek wyłapywali bezdomne czworonogi, okrutnie je torturowali, m.in. przypalając im łapy, i później zabijali. Najczęściej przywiązywali zwierzętom do szyi cegłówki, wrzucali do rzeki i przyglądali się, jak zwierzęta toną. Mieli też inne metody znęcania się czworonogami. Rozpalali ognisko i wrzucali zwierzęta do ognia. Im głośniej wyły, tym większą radość mieli ich oprawcy. Podczas przesłuchania karani już wcześniej za drobne kradzieże nastolatkowie przyznali się do winy. Stwierdzili, że torturowali i zabijali zwierzęta dla zabawy. Jutro staną przed sądem rodzinnym - grozi im najwyżej poprawczak.