W trakcie rozprawy oskarżony Piotr D. odwrócił się w stronę ojca nieżyjącego chłopca i szczerze go przeprosił, dodając że był w dyskotece po to, aby chronić Arka a stało się inaczej i jest mu z tego powodu przykro. - Żal chłopaka, ale mnie syna nikt nie zwróci. Ja chcę też sprawiedliwości - odpowiedział ojciec Arka. We wrześniu 2000 roku Arek przyszedł na dyskotekę, aby pobawić się po ciężkim tygodniu pracy. Miedzy jego kolegami a ochroniarzami z dyskoteki wywiązała się szamotanina. Arek chciał pomóc kolegom. Dostał serię ciosów i kopniaków w głowę i klatkę piersiową. Niestety po nich już nie wstał. Zmarł w szpitalu.