Posady dostaną absolwenci szkół leśnych, którzy będą mogli pracować jako strażnicy leśni - będą m.in. zapobiegać kłusownictwu, wycinaniu drzew czy nielegalnemu wydobywaniu bursztynu. Z kolei przy porządkowaniu lasów i innych pracach znajdzie zatrudnienie około 3 tys. bezrobotnych. Do programu włączył się już samorząd Warmii i Mazur, ale jak usłyszał reporter RMF od ministra ochrony środowiska Stanisława Żelichowskiego - to dopiero początek akcji. - To będzie obowiązywało na cały kraj i wychodzimy naprzeciw do tych wszystkich samorządów, które poprą naszą akcję jakimś tam własnym wkładem - twierdzi Żelichowski. Wkład ten to co najmniej 20 procent całej sumy potrzebnej na zatrudnienie miejscowych absolwentów czy bezrobotnych. Przy założeniu, że taka osoba ma zarabiać około 1000 złotych miesięcznie, może okazać się, że niewiele gmin jest w stanie podołać takim wydatkom.