Agata Ch. z Warszawy została potrącona przez quada w czerwcu ubiegłego roku, gdy spacerowała z rodziną po szutrowej drodze koło mazurskiej wsi Kleszczewo. Kobieta zginęła na miejscu. Idącemu obok niej mężowi, który pchał wózek z kilkutygodniowym dzieckiem, nic się nie stało. Według prokuratury oskarżony o spowodowanie tego wypadku Piotr S. naruszył przepisy o ruchu drogowym. Widział idącą prostym odcinkiem drogi rodzinę, ale nie zachował ostrożności. Jechał z prędkością ok. 70 km/h i nie zwolnił. Nie zachował też bezpiecznego odstępu przy próbie wyminięcia kobiety. Jak ustalono w śledztwie Piotr S. i jadący za nim drugim quadem Marek B. dwukrotnie zetknęli się ze spacerującą skrajem drogi rodziną. Gdy przejeżdżali za pierwszym razem Agata Ch. próbowała zmusić ich, aby zwolnili. Krzyczała i pokazała im obraźliwy gest, bo spod kół quadów sypał się żwir, a hałas silników wystraszył dziecko. Obaj kierowcy po wyminięciu pieszych dojechali do najbliższego skrzyżowania i zawrócili. Gdy nadjeżdżali ponownie kobieta zeszła bliżej środka jezdni, usiłując doprowadzić do zatrzymania pojazdów. Została uderzona przez pierwszy z quadów, którym kierował Piotr S. Jadący za nim Marek B. uciekł z miejsca wypadku. W piątek przed Sądem Rejonowym w Giżycku rozpoczął się proces Piotra S. Oskarżony nie przyznał się do winy. Twierdzi, że kobieta wtargnęła nagle na jego pas ruchu i nie mógł na czas zahamować. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Przed rozprawą pełnomocnicy bliskich ofiary złożyli wnioski, aby sprawa została przeniesiona do Sądu Okręgowego w Olsztynie. Jak podkreślili zachowanie Piotra S. na drodze świadczy, że mógł działać z tzw. zamiarem ewentualnym zabójstwa, a takie sprawy powinien rozpatrywać sąd wyższej instancji. Ojciec Agaty Ch. powiedział, że jest przekonany, iż kierowcy quadów nie zawrócili bez powodu, tylko zamierzali w jakiś sposób odegrać się na jego córce za jej wcześniejsze zachowanie. Zdaniem pełnomocników pokrzywdzonych ślady kół na drodze wskazują, że Piotr S. nie wykonał żadnego manewru, by wyminąć pieszą i jechał cały czas blisko środka jezdni. A to - ich zdaniem - oznacza, że liczył się z możliwością potrącenia Agaty Ch. Adwokaci zwracali też uwagę, że powodem przeniesienia procesu do Sądu Okręgowego może być szczególna zawiłość sprawy. Przypomnieli, że "rozbójnictwo kierowców quadów" staje się w Polsce zjawiskiem powszechnym i wywołuje ogromne oburzenie społeczne. Sąd Rejonowy w Giżycku nie uwzględnił wniosku o przeniesienie sprawy do Olsztyna. Jak podkreślił sędzia Tomasz Zieliński, zgodnie z przepisami taka decyzja byłaby możliwa jedynie w "sytuacji jednoznacznej", gdyby akt oskarżenia zawierał błędną kwalifikację prawną przestępstwa. Zdaniem sędziego na tym etapie postępowania nie ma żadnych podstaw, by przyjąć, że oskarżonemu można zarzucić popełnienie zabójstwa, a wnioskodawcy jeszcze przed rozprawą w swobodny sposób ocenili materiał dowodowy. Sędzia podkreślił też, że sąd w Giżycku rozpatrywał już "dalece bardziej skomplikowane" sprawy, bo jest to miasto turystyczne i w sezonie dochodzi tu do wielu wypadków, nie tylko drogowych, ale też na wodzie. Ponieważ pełnomocnicy rodziny ofiary zapowiedzieli, że odwołają się od tej decyzji, sprawę odroczono do czasu rozpatrzenia zażalenia przez Sąd Okręgowy w Olsztynie.