Ciebie też to może spotkać! Nie bądź obojętny" - apelował w ulotkach przygotowanych na domowym komputerze Adam Opaliński. Wydrukował ich około 600 i "puścił" w miasto - wkładał je za wycieraczki samochodów, rozwieszał na tablicach ogłoszeń w blokach i w kamienicach - podaje "Gazeta Wyborcza". Postanowił sam działać, gdyż policja działała zbyt opieszale. po tygodniu od kradzieży żadnemu policjantowi nie przydzielono śledztwa w sprawie poszukiwania skradzionych mu przedmiotów. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" efekty akcji przeszły najśmielsze oczekiwania, nawet samego Opalińskiego. - Od piątku zadzwoniło do mnie kilka osób mieszkających w okolicy - mówi. - Jedna z nich podała nazwiska pięciu ludzi, o których wie, że mieszkają w pobliżu i trudnią się włamaniami w podobnym stylu, jakie miało miejsce do mojego lokalu. Złodzieje włamali się do lokalu Opalińskiego na skrzyżowaniu ulic Warmińskiej i Dąbrowszczaków dwa tygodnie temu. Do środka weszli przez okno. Zabrali specjalistyczny sprzęt blacharsko-lakierniczy, którym na co dzień mężczyzna pracował - podaje "Gazeta Wyborcza".