Sąd podzielił wnioski prokuratury i wydał postanowienie o aresztowaniu tymczasowym podejrzanych - kobiety i mężczyzny- podał rzecznik sądu. Dodał, że za decyzją o aresztowaniu przemawia zagrożenie wysoką karą i duże prawdopodobieństwo popełnienia czynów. Przyczyną śmierci dziecka był krwotok wewnętrzny i uszkodzenie mózgu - podał w poniedziałek rzecznik prokuratury okręgowej w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz. Jak poinformował prokurator Tomkiewicz, rodzicom niemowlęcia postawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy znęcania się nad dziewczynką od kwietnia 2019 czyli od czasu, kiedy dziecko wróciło z rodziny zastępczej do biologicznych rodziców. Znęcanie polegało na uderzaniu dziecka w różne części ciała. Niemowlę zostało zgwałcone Drugi zarzut dotyczy zabójstwa, kiedy to dziewczynka "była uderzana tępym, twardokrawędzistym narzędziem". Sekcja zwłok wykazała, że niemowlę miało serce przebite złamanym żebrem. Prokuratura nie precyzuje, czym było uderzane dziecko. Jak powiedział prokurator, mógł to być młotek lub wałek. Niemowlę mogło być także uderzone o rant biurka albo stołu. Dziewczynka doznała krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia mózgu. Została także zgwałcona. Postawione rodzicom zarzuty dotyczą też wykorzystywania seksualnego. Kobieta i mężczyzna nie byli wcześniej karani. 35-latka miała jeszcze trójkę dzieci, każde z innego związku. Dzieci mieszkają u swych ojców. Prokurator podał, że o śmierci dziecka w piątek powiadomił adwokat, który został wcześniej wezwany przez podejrzaną. Rzecznik oleckiej policji Justyna Sznel informowała PAP w sobotę, że w piątek po godz. 20 policja otrzymała wiadomość o śmierci dziecka. Przybyły na jej wezwanie lekarz potwierdził zgon niemowlęcia. Śledczy sprawdzają teraz, jak to możliwe, że dziewczynka trafiła z powrotem do rodziców. Do kwietnia tego roku przebywała w rodzinie zastępczej, ale sąd zdecydował o zwróceniu jej matce i ojcu. Jak poinformował RMF rzecznik prokuratury w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz, 35-letnia matka dziecka i 45-letni ojciec w czasie przesłuchania po postawieniu zarzutów nie przyznali się do winy. Grozi im dożywocie.