W środę Błażej K. został zatrzymany w policyjnym areszcie. Podczas przeszukania w jego mieszkaniu znaleziono notes, a w nim zapiski świadczące o tym, że starannie planował i przygotowywał się do podpaleń. Szkicował nawet drogi dojazdu do miejsc pożarów. 25 kwietnia miejscowe nadleśnictwo zgłosiło policji dziesięć podpaleń ściółki leśnej i drzewostanu. Pożary wybuchały w lasach, które miały nawet 120 lat. Straty, jakie powstały w wyniku pożarów, sięgają nawet 20 mln złotych - poinformowała rzeczniczka policji Anna Siwek. Specjalna grupa policyjna ustaliła, że sprawcą podkładania ognia jest 17-letni członek młodzieżowej ochotniczej straży pożarnej Błażej K. Jak ustalono, nastolatek współpracował z ośmioma gimnazjalistami, którym płacił za wywoływanie pożarów, najczęściej po 5 złotych. 17-latek jest podejrzany o dokonanie lub zorganizowanie 23 podpaleń lasów państwowych i prywatnych. Spalone zostały także m.in. trzy drewniane budynki gospodarcze. Podczas wizji lokalnej podejrzany szczegółowo zrelacjonował przebieg wszystkich zdarzeń. Chłopak wcześniej nie był notowany przez policję. Był za to bardzo aktywnym członkiem ochotniczej straży pożarnej. Zawsze stawiał się do jednostki, kiedy usłyszał dźwięk syreny wzywającej strażaków na akcję gaśniczą. Kierowcy wozu strażackiego pomagał dojechać na miejsce, bezbłędnie wskazując drogę dojazdu. Błażejowi K. za wywołanie pożarów, które mogły zagrażać życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach, grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Sąd rodzinny zajmie się także grupą 14 i 15-latków, którzy współpracowali z podpalaczem.