Jak powiedział Marian Jurak z PTTK w Olsztynie, dwa lata temu wydany został przewodnik o szlaku kajakowym Łyną i jej dopływach. - To był "strzał w dziesiątkę". Obserwujemy stale wzrost zainteresowania wśród wodniaków tą formą rekreacji, właśnie na Łynie - powiedział. Dodał, że oczywiście najpopularniejszą rzeką wśród kajakarzy na Mazurach jest Krutynia, w pełni przystosowana do turystyki kajakowej, z dziesięcioma stanicami wodnymi i licznymi wypożyczalniami kajaków. Ale Łyna jest równie atrakcyjna krajoznawczo. - Jest bardzo malownicza, zwłaszcza w górnym biegu, gdzie przypomina dziką rzekę ze zwalonymi drzewami oraz trzcinowiskami - ocenił Jurak. Płynąc kajakiem można zobaczyć wiele ciekawych zabytków architektury. Łyna przepływa przez kilka warmińskich miast, w tym przez Olsztyn i Lidzbark Warmiński. Łynę upodobał sobie ks. Karol Wojtyła, który w 1958 roku wraz z grupą studentów latem uczestniczył w spływie kajakowym w górnym jej biegu. To właśnie podczas spływu dowiedział się o nominacji na biskupa krakowskiego. O tym wydarzeniu przypomina tablica pamiątkowa, zawieszona na dawnym kościele ewangelickim, a obecnie katolickim w Kurkach. Spływ Łyną kajakarze muszą zakończyć na polsko-rosyjskiej granicy. Stowarzyszenia, które chcą ożywić Łynę, a także samorządowcy od lat zabiegają o uruchomienie wodnego turystycznego przejścia granicznego. Co roku w czerwcu organizują dla kajakarzy z Polski i Rosji transgraniczny spływ. Wówczas odprawa graniczna i kontrola paszportów i wiz odbywa się na rzece.