Zdaniem prokuratury pożar wzniecony w mieszkaniu ofiary zagroził 12 osobom mieszkającym w sąsiedztwie, w tym 5-miesięcznej dziewczynce. Urząd Miasta w Mrągowie, do którego należało mieszkanie, oszacował straty spowodowane ogniem na blisko 4 tys. zł i przed sądem domaga się od oskarżonego zwrotu tej kwoty. We wtorek sąd przesłuchał dwóch policjantów, którzy byli na miejscu pożaru i przesłuchiwali oskarżonego. Jeden z funkcjonariuszy przyznał, że po zatrzymaniu mężczyzny odniósł wrażenie, że Piotr O. żałuje tego, co zrobił. Policjant dodał, że podczas przesłuchania O. płakał. Piotr O. jest oskarżony o to, że w grudniu 2008 roku w kamienicy w centrum Mrągowa w trakcie szarpaniny z pijaną matką oblał denaturatem ją oraz podłogę mieszkania, a następnie zrzucił ze stołu zapaloną świeczkę, co wznieciło pożar. Spłonęły sprzęty w mieszkaniu, a podpalona kobieta zmarła. Straży Pożarnej udało się szybko opanować ogień; nie rozprzestrzenił się on na kolejne mieszkania, ale - zdaniem śledczych - zagrażał mieszkańcom kamienicy. Piotr O. w śledztwie przyznał się do winy, opisał przebieg sporu z matką i wzniecenie pożaru. Mówił wówczas m.in., że wybuch ognia przeraził go i spanikowany wybiegł z mieszkania, nie udzielając pomocy matce. Przed sądem Piotr O. oświadczył, że takie wyjaśnienia wynikały z zastraszenia go przez funkcjonariuszy policji i oświadczył, że nie jest winny. Przesłuchiwani we wtorek przez sąd policjanci stanowczo zaprzeczyli, by stosowali takie praktyki. Podczas wtorkowej rozprawy sąd zdecydował o przedłużeniu oskarżonemu aresztu do końca marca.