Prokuratura uznała, że w tej sprawie nie można ustalić osób, które w jakikolwiek sposób zawiniły, a tragiczne zdarzenie należy uznać za nieszczęśliwy wypadek. Do wypadku doszło w połowie lutego, gdy na ojca spacerującego z córką w wózku spadł złamany konar brzozy. Mężczyzna zginął na miejscu z powodu rozległych i poważnych urazów głowy. Konar, który go uderzył, miał ponad 3 metry długości. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski biegły powołany w tej sprawie wskazał, że 80-letnie drzewo było częściowo spróchniałe i nadawało się do wycięcia. Według biegłych sporządzających inną opinię dołączoną do sprawy tkanka drzewa była osłabiona na skutek zmiennych warunków atmosferycznych a uszkodzenie nie było widoczne na zewnątrz. Prokurator ustalił w śledztwie, że osoby odpowiedzialne za utrzymanie miejskiej zieleni dokonały w ubiegłym roku dwukrotnie przeglądu drzewostanu. Według prokuratury nie można przypisać winy osobom odpowiedzialnym w urzędzie miasta za pielęgnację zieleni. Jak dodał prok. Orzechowski umorzenie sprawy w postępowaniu karnym nie oznacza, iż rodzina zmarłego nie może ubiegać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Może ona bowiem dochodzić swych praw na drodze postępowania cywilnego. Prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz powiedział, że drzewa w Ełku co roku wiosną i jesienią są oglądane, przycinane, a gdy trzeba - wycinane. Dodał, że w 2011 roku w Ełku przycięto 416 drzew, a wycięto ich 86. Podkreślił, że miasto jest ubezpieczone na wypadek różnych zdarzeń i gdy ktoś uważa, że poniósł szkodę może wystąpić z takim roszczeniem, ale najpierw musi udowodnić, iż osoby pracujące w jednostkach miejskich zaniedbały swe obowiązki. - Teraz gdy prokuratura umorzyła śledztwo trudno będzie zainteresowanym dochodzić skutecznie swych roszczeń - dodał prezydent Ełku.