Około 16 tysięcy ludzi we wrześniu ubiegłego roku przez kilkanaście dni czerpało wodę z beczkowozów. W wodzie płynącej z wodociągów sanepid wykrył wówczas 7-krotne przekroczenie norm zawartości pochodnych rozpuszczalników: tricholoroetenu i tetrachloroetenu. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski, śledztwo prowadzone w sprawie zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców zostało umorzone. Prokurator powołał się przy tym na opinię Państwowego Zakładu Higieny (PZH). W opinii specjaliści PZH napisali, iż w Polsce rzadko mieszkańcy piją surową wodę - bez przegotowania - a tetrachloroeten i tricholoroeten są substancjami lotnymi i wraz z podgrzewaniem wody ulatniają się. Poza tym, jak podał PZH, normy wskazujące zanieczyszczenia chemiczne pozostawiają pewien margines bezpieczeństwa i tak niskie ich przekroczenie nie niosło ryzyka szkodliwego wpływu na zdrowie mieszkańców. Skażenie wody w gołdapskich wodociągach było spowodowane przez zalegające w ziemi związki chemiczne pochodzące prawdopodobnie z pralni chemicznej. Skażenie wykryto w ujęciu oddalonym 300 metrów od miejsca, gdzie znajdowała się pralnia, zlikwidowana w latach 90.