O nieprawidłowościach przy przyznaniu dotacji napisał w lutym tygodnik "Wprost". Sprawę nagłośniła wówczas także koleżanka klubowa Sycza, posłanka Lidia Staroń. Prokurator Piotr Miszczak poinformował w środę, że śledztwo zostało umorzone z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną i brak znamion przestępstwa. Dotację w wysokości 40 tysięcy złotych przyznał powiązanemu z Syczem stowarzyszeniu Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Sycz zasiada w radzie nadzorczej Funduszu, a jego żona we władzach stowarzyszenia. Dotacja przyznana została Stowarzyszeniu Środkowoeuropejskiemu Centrum Szkolenia Młodzieży na budowę wiaty edukacyjnej, gdzie mają się odbywać zajęcia dla młodzieży i lokalnej społeczności. Prokurator Miszczak powiedział, że śledczy badali wątki m.in. ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu WFOŚiGW, który przyznał dotację. Wyjaśniana była także sprawa samowoli budowlanej, którą miał być pomost nad stawem oraz sama wiata. Prokurator badał także wątek związany z ewentualnym nieumyślnym niedopełnieniem obowiązków przez urzędników starostwa powiatowego, którzy mieli wydać pozwolenie na budowę na ziemi nieodrolnionej. Wszystkie te wątki zostały umorzone - poinformował prokurator. W związku z publikacją "Wprost" poseł Sycz był czasowo zawieszony w prawach członka klubu PO. Jak sam wielokrotnie zapewniał, nie popełnił przestępstwa ani wykroczenia w związku z budową wiaty, ani nie wpływał w jakikolwiek bezpośredni, czy pośredni sposób na udzielenie dofinansowania Stowarzyszeniu. - Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie osiągnął najmniejszych korzyści majątkowych z tytułu przyznania dotacji Stowarzyszeniu. Medialna nagonka na mnie i moją rodzinę rozpętana została przez klubową koleżankę posłankę PO Lidię Staroń - mówił po publikacji artykułu Sycz. Sprawę przekazania dotacji Centrum Szkolenia Młodzieży na budowę wiaty tygodnik "Wprost" określił jako "pierwszą aferę w koalicji PO-PSL". Według tygodnika w sprawę zamieszany był także poseł PSL Adam Krzyśków, który jest prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Według "Wprost" ziemia, na której miała powstać wiata w momencie złożenia wniosku o dotację była prywatną działką Sycza a stowarzyszenie nie miało do niej żadnych praw. Również sama budowa była nielegalna, bo działka nie była budowlana i została odrolniona dopiero po zakończeniu budowy i podpisaniu umowy z WFOŚiGW. Tygodnik sugerował też, że wiata wybudowana z państwowych pieniędzy mogła w każdym momencie przejść na własność Sycza i posłużyć do działalności rozrywkowo-gastronomicznej. Według "Wprost" Sycz przekazał Stowarzyszeniu działkę nie jako darowiznę, ale na zasadzie nieodpłatnego użyczenia. Taką umowę można rozwiązać z końcem każdego roku z warunkiem trzymiesięcznego wypowiedzenia. Sycz to jeden z liderów mniejszości ukraińskiej na Warmii i Mazurach, przez wiele lat był dyrektorem zespołu szkół z językiem ukraińskim w Górowie Iławeckim. Sycz i Krzyśków zasiadali jako radni w sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, gdy zostali posłami złożyli mandaty radnych.