Na wideo, które błyskawicznie zyskało popularność w Węgorzewie, słychać mężczyznę kłócącego się ze swoją rozebraną partnerką. W mieszkaniu panuje półmrok, ale od czasu do czasu nagrywający włącza światło. Nagranie trafiło na Facebooka w środę, 30 sierpnia. Ukazało się na profilu wicestarosty powiatu węgorzewskiego Mariusza Fatygi z PiS. Po kilku godzinach wideo zniknęło, ale zostało już skopiowane. Sam Mariusz Fatyga pisał, że jego telefon oraz media społecznościowe zostały opanowane przez hakerów. "Proszę o podejście do zaistniałej sytuacji z odrobiną humoru i zrozumienia" - stwierdził. Bohaterce nagrania nie jest jednak do śmiechu. - Stałam się pośmiewiskiem - mówi Interii widoczna na nagraniu Beata Radzewicz, która zgodziła się opowiedzieć o sprawie pod nazwiskiem. - Sprowokował (Fatyga - red.) kłótnię, bo jechałam na festiwal. Byłam akurat po prysznicu. Zaczął nagrywać, nazwał mnie osobą chorą psychicznie. Doprowadził mnie do ostateczności, spoliczkowałam go - opowiada Interii kobieta. - Bałam się, że mnie uderzy, więc wzięłam do ręki nóż. Materiały filmowe wysyłał m.in. do mojej mamy i brata, żeby tylko mnie poniżyć - dodała. Nagrania przygotowane przez Fatygę miały zostać wysłane przez MMS. Widzieliśmy jedno z nich. - Mówił mi, że ma więcej takich filmików - usłyszeliśmy od byłej partnerki węgorzewskiego wicestarosty. Kiedy zadzwoniliśmy do Mariusza Fatygi, zapewniał nas, że chodzi o jego prywatne sprawy, a temat trafił już do mundurowych. Film jest nieprawdziwy, nie pan go wrzucił do mediów społecznościowych? - dopytujemy. - W tej chwili jest to wyjaśnianie przez organy ścigania. Mówimy o sprawach osobistych - odpowiedział Interii lokalny polityk. Co na to policja? Rano Mariusz Fatyga przekazał nam, że sprawę zgłosił w Komendzie Powiatowej Policji w Giżycku. Przez kilka godzin weryfikowaliśmy informacje przekazane przez wicestarostę. Około południa okazało się, że lokalny działacz mija się z prawdą. - Nie było żadnego zawiadomienia - przekazała Interii podkom. Mariola Jagodzińska z giżyckiej policji. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że w piątek Mariusz Fatyga stawił się w końcu na komendzie. Kilka godzin po rozmowie z Interią wicestarosta faktycznie zdecydował się złożyć doniesienie. Najprawdopodobniej dotyczące nagrania upublicznionego w swoich mediach społecznościowych. O sprawie rozmawiał ze swoimi współpracownikami. - Jak twierdzi wicestarosta, film został mu skradziony przez hakerów. Powiedziałam mu, że od razu zgłosiłabym taką sprawę na policję i oddała swój telefon - mówi Interii Marzena Supranowicz, starosta powiatu węgorzewskiego, która widziała nagranie publikowane wcześniej na Facebooku. - Odpowiedział, że to jego prywatna sprawa, więc nie musi takich rzeczy robić. Osobiście stosuję inne standardy - usłyszeliśmy. Powiat zadrżał Marzena Supranowicz przyznaje, że wideo opublikowane na profilu jej zastępcy zobaczyła dzięki swoim pracownikom. Jak mówi, najpewniej trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje. - Temat stał się nośny, wszyscy o tym mówią. Ostatni tydzień był napięty, ale w przyszłym planujemy się spotkać jako rada powiatu i zarząd - usłyszeliśmy. - Będziemy rozmawiać na ten temat - podkreśliła. Szefowa zarządu powiatu przyznaje, że trudno jej zrozumieć postępowanie kolegi. - Uważam, że każdy ma życie prywatne, ale wchodząc w działalność publiczną tak do końca się nie da. Po drugie, nie można zignorować problemu - mówi nam Supranowicz. - Nie jesteśmy wolnymi elektronami. Za nami stoją ludzie, ci co nam zaufali i oddali swoje głosy. Jesteśmy osobami zaufania publicznego i w mojej ocenie szybko można je utracić - podkreśla. Po opublikowaniu nagrania w sieci Beata Radzewicz odeszła od wicestarosty z Węgorzewa. - Po trzech latach przyszedł kres naszej toksycznej relacji. Chcę, żeby poniósł konsekwencje swojego zachowania - powiedziała Interii. Beata Radzewicz jest w trakcie konsultacji ze swoim prawnikiem. Jak deklaruje, sprawa zostanie zgłoszona na policję, a finał znajdzie w sądzie. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Mariusz Fatyga miał być jednym z kandydatów PiS w wyborach parlamentarnych. Centrala partyjna zrezygnowała jednak z wystawiania go na własnych listach. Jakub Szczepański