W środę 14 dzieci trafiło do szpitala. Lekcje odbywały się w pracowni chemiczno-fizycznej, którą po tym incydencie zamknięto. W czwartek w szpitalu znalazła się kolejna trójka. Zajęcia odbywały się tym razem w sali znajdującej się pod feralną klasą. Wczoraj wszyscy poszkodowani wrócili do domów. Mimo to dziś lekcje toczyły się normalnie - do czasu. Jak dowiedziała się reporterka RMF, kolejnych 14 uczniów poczuło się źle podczas zajęć. Dzieci miały te same objawy co ich rówieśnicy: bóle głowy i nudności. Najbardziej prawdopodobną przyczyną zatrucia jest - jak przypuszcza policja - siarkowodór wydobywający się z wadliwie położonej instalacji wodno-kanalizacyjnej. W piątek próbki powietrza pobrał sanepid, wyniki mają być znane najwcześniej jutro rano. Funkcjonariusze przesłuchali kilkadziesiąt osób w tej sprawie. Z relacji świadków wynika, że nieprzyjemny zapach zaczął pojawiać się w szkole po remoncie 3 lata temu. Dlatego sanepid pobrał też próbki materiałów budowlanych. Dyrektor szkoły nie udziela mediom żadnych informacji, ale jak wcześniej przyznał, już od dłuższego czasu w pracowni czuć było dziwny swąd. Wtedy wietrzono klasę i wszystko wracało do normy, dlatego też nikogo nie powiadamiano. Rok temu także w tej szkole zatruły się dzieci.