W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację wniesioną przez obrońcę. Głównym dowodem w tej sprawie były zeznania przestępcy. T. został zatrzymany przez CBŚ w listopadzie 2001 - nie przyznał się do winy. Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał go w lipcu 2004 r. na 5 lat więzienia. Były sekretarz Wydmin jest już na wolności, skorzystał ze złagodzenia kary. Konflikt między urzędnikami, który doprowadził do zlecenia zabójstwa powstał po tym, jak wójt odwołał Dariusza T. z funkcji dyrektora szkoły podstawowej w Zelkach. Nie chciał go też przywrócić do pracy, mimo pomyślnej dla zwolnionego decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego. Sąd uznał, że nie ma wątpliwości co do jego winy. Ocenił, iż dowiedzione zostało, że w 1999 roku b. sekretarz gminy - skonfliktowany z ówczesnym wójtem - wynajął przestępcę Piotra B., by ten ostrzelał i w ten sposób postraszył wójta. Wójtowi nic się wówczas nie stało. Potem oskarżony zlecił jego zabójstwo, ale przestępcy zabrakło determinacji do wykonania zlecenia. W czwartek obrońca Dariusza T. mówił przed Sądem Najwyższym, że w postępowaniu sądowym - które było prowadzone dwa razy w suwalskim sądzie i w apelacji białostockiej - "wystąpiły liczne błędy procesowe". - Orzeczenie ogranicza się do trzech zdań, ja w tych zdaniach nie znalazłem żadnego wyjaśnienia w jaki sposób mój klient miałby popełnić przestępstwo. Sąd nie podjął żadnego faktycznego ustalenia, że mój klient zlecił zabójstwo - podkreślał adwokat. Dodał także, iż głównym dowodem w tej sprawie są zeznania świadka, który jest wielokrotnym przestępcą. SN nie uznał argumentacji obrońcy. Jak podkreślił, Piotr B. składał swoje zeznania wielokrotnie i nie było w nich znaczących rozbieżności. Sąd podkreślił, że w postępowaniu nie dostrzegł błędów proceduralnych.