Prokurator żądał dla Doroty K. kary jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 3 tys. zł grzywny. Obrońca wniósł o uniewinnienie. Według sądu oskarżonej nie można przypisać zarzucanego jej przez prokuratora czynu, gdyż "nie działała ona celowo i z góry powziętym zamiarem". - Brak jest jednoznacznych dowodów na to, że oskarżona chciała umyślnie wprowadzić w błąd kogokolwiek, by uzyskać dotacje za przejazdy ulgowe. Można mówić o pewnej niestaranności i braku nadzoru nad podwładnymi, które przygotowywały sprawozdania o sprzedaży biletów ulgowych potrzebnych do rozliczeń - podkreśliła sędzia Mirella Sprawka. W ocenie sądu akt oskarżenia opierał się na zeznaniach dwóch byłych pracownic Doroty K., które były z nią skonfliktowane i miały powód by ją pomawiać. Oskarżona od początku postępowania nie przyznawała się do winy. Twierdziła, że cała sprawa to zemsta byłej pracownicy - głównej księgowej, która "uknuła intrygę, gdyż chciała w ten sposób zatuszować swoje malwersacje". Według prokuratury właścicielka firmy przewozowej miała wystawiać bilety ulgowe na osoby, które faktycznie ich nie kupowały, a następnie starała się w urzędzie marszałkowskim o refundację kosztów związanych z rzekomo wykonaną usługą przewozową. Prokurator zarzucił jej wyłudzenie ponad 3 tys. zł. Dorota K. twierdziła, że do wystawiania miesięcznych zestawień za bilety ulgowe, które były podstawą do ubiegania się o dotacje, upoważnione były dwie osoby w jej firmie, w tym b. księgowa. Zostały one bowiem przeszkolone z obsługi specjalnego programu komputerowego. O podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicielkę firmy transportowej prokuraturę powiadomił urząd marszałkowski. Gdy rozpoczynał się proces wicedyrektor departamentu infrastruktury Jan Śmietanko mówił, że do urzędu wpłynął anonim, w którym były pracownik firmy przewozowej opisał, w jaki sposób właściciel dokumentował niewykonane usługi. Jak wyjaśnił Śmietanko, województwo warmińsko-mazurskie otrzymuje każdego roku z Ministerstwa Finansów refundację kosztów wynikających z różnicy między kosztem przewozu a ceną zapłaconą przez pasażera. Z ulg korzystają m.in. żołnierze, młodzież szkolna. Według dyrektora np. bilety ulgowe szkolne powinny być wypisywane na nazwiska uczniów, którzy faktycznie dojeżdżają do szkół, natomiast po sprawdzeniu przez policję okazało się, że na bilecie widnieją dane osoby dorosłej, której ulga szkolna nie przysługuje. Poza tym, osoby te nie wiedziały, że właścicielka uzyskiwała refundację, posługując się ich danymi. Na Warmii i Mazurach działa ok. 60 przewoźników świadczących usługi przewozów pasażerskich, którzy uzyskują refundację za bilety ulgowe. W 2011 roku na refundację ulgowych przejazdów Warmia i Mazury uzyskały z resortu finansów ponad 30 mln zł.