Proces gangu Jana R., ps. "Kulawy" trwał od 2006 roku. Wszystkich 15 oskarżonych uznano za winnych. Najsurowszą karę - dożywocie - sąd wymierzył "Kulawemu", skazano go m.in. za zabójstwo dwóch osób. "Kulawy" winny zabójstwa Jan R., ps. "Kulawy", został skazany łącznie na dożywocie: za założenie w 1998 r. i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która - zdaniem prokuratury - trudniła się przemytem alkoholu i papierosów na dużą skalę oraz wyłudzaniem odszkodowań za fikcyjne stłuczki. Papierosy i alkohol grupa "Kulawego" miała wywozić na Zachód. Sąd uznał, że "Kulawy" jest winny także zabójstwa dwóch biznesmenów ze Szczecina, którzy zaginęli w 2003 roku po tym, jak pojechali do domu Jana R. w Kisielicach rozliczyć się z nim za papierosy. Mimo usilnych starań prokuratury ciał zaginionych mężczyzn do dziś nie odnaleziono. Brak dowodów, ale są poszlaki - Brak jest dowodów na dokonanie zabójstw, ale są poszlaki. Początek to nieporozumienie w sprawie rozliczenia za papierosy, a domknięcie łańcucha poszlak to wypowiedź "Kulawego" do swego brata Czesława "zrobiłem z tymi ch.. porządek". "Kulawy" był inspiratorem (zabójstwa - przyp. red.), bo miał motyw. Zwabił ofiary do Kisielic i przy pomocy trzech współoskarżonych pozbawił życia - mówił uzasadniając wyrok sędzia Władysław Kizyk. Oskarżeni o dokonanie zabójstwa Marcin K. ps. "Kacper", Radosław H. ps. "Amigos" i Marcin G. ps. "Grzywek" dostali po 15 lat więzienia. Tylko jeden z nich jest tymczasowo aresztowany i był obecny na ogłaszaniu wyroku. Sędzia Kizyk powiedział, że nie wymierzył tym podsądnym maksymalnych kar, jak "Kulawemu", ponieważ brak jest dowodów na to, że działali - jak zarzucała im prokuratura - ze szczególnym okrucieństwem. Sąd podkreślił, że nie udało się precyzyjnie ustalić, kto zabił biznesmenów. Wdowy jako oskarżycielki posiłkowe Wdowy po zaginionych występowały w procesie jako oskarżycielki posiłkowe. - Będziemy apelować, bo nie zgadzamy się z tym, że sąd skazał zabójców naszych mężów tylko na 15 lat - powiedziała po wyroku jedna z nich i dodała, że nadal będą szukać ciał mężów, a ich poszukiwania skupią się na grobli w Goryniu. Z dotychczasowych ustaleń wynika bowiem, że to w tej miejscowości na terenie stawów należących do Jana R. zakopano ciała. Sąd podzielił zdanie prokuratury, że grupa "Kulawego" działała od 1998 do 2003 r., a w jej skład wchodzili m.in. najbliżsi członkowie rodziny, tj. jego żona, dwóch braci, siostrzeniec. Sąd uznał ich winnymi i skazał na 9 lat (żonę), 8 lat (brata Zbigniewa), a siostrzeniec Karol L. dostał karę w zawieszeniu. Wyrok w zawieszeniu dostał również brat Czesław (2 lata w zawieszeniu na 5), który przed sądem zrelacjonował rozmowę z bratem Janem na temat "zrobienia porządku" z biznesmenami ze Szczecina. Proces toczył się od 2006 roku Proces "Kulawego" rozpoczął się 30 września 2006 roku i trwał do 24 października 2011 roku, w sumie rozprawy trwały 334 dni. Jan R. z powodu swojej niepełnosprawności był dowożony na salę rozpraw na szpitalnym łóżku i w czasie rozpraw towarzyszyli mu ratownicy medyczni lub lekarze. Sąd ogłaszając wyrok orzekł, że "Kulawy" ma pokryć koszty związane z jego stawiennictwem w sądzie - kwoty jednak nie podał. Proces "Kulawego" toczył się tak długo, ponieważ główny oskarżony nie mógł długo przebywać na sali rozpraw, poza tym zgłaszał wnioski zmierzające do przedłużenia sprawy, m.in. o odczytywanie protokołów. Z wyliczeń sądu w Elblągu wynika, że sprawa ta kosztowała ponad 2 mln zł. Zasnął w sądzie i zaczął chrapać Sam "Kulawy" nie wysłuchał do końca uzasadnienia wyroku - sędzia nakazał wywiezienie go z sali rozpraw po tym, ja zaczął krzyczeć, że sprawa została sfabrykowana. Wcześniej "Kulawy" w sądzie zasnął i zaczął głośno chrapać.