Przesadzanie dorodnych, dużych drzew odbywa się przy ul. Żołnierskiej w bezpośrednim sąsiedztwie szpitala wojewódzkiego. Jak powiedziała Monika Stankiewicz z biura prasowego olsztyńskiego magistratu przesadzane są te drzewa, które rokują, że pomyślnie przejdą ten zabieg. - W miejscu, w którym teraz rosną będzie budowana nowa ulica Obiegowa, co wiąże się także z budową w mieście linii tramwajowej. Drzewa w tym miejscu kolidują z budową, stąd decyzja o ich przesadzeniu - powiedziała Stankiewicz. Zanim jednak zaczęło się przesadzanie drzew z ich sąsiedztwa wycięto znaczną ilość samosiejek i krzaków. W ostatnich tygodniach wycięto także kilka dorodnych modrzewi przy ul. Niepodległości w pobliżu szpitala miejskiego i przy ul. Warszawskiej w samym centrum miasta - wszędzie tam widać kikuty pni. W tym ostatnim miejscu potrzebę wycinki argumentowano potrzebą budowy bus-pasa. - W Olsztynie tnie się dużo i często bez namysłu, z takiego urzędniczego rozpędu. Tnie się i w miejscach sensownych inwestycji i tam, gdzie wycinka nie jest potrzebna. To zatrważające, co się dzieje - powiedział ekolog prof. Zbigniew Endler z olsztyńskiego uniwersytetu. Endler przyznał, że nie ma dnia, by ktoś nie wysłał mu e-maila, czy osobiście nie zapytał o wycinkę. - Tam, gdzie cięto drzewa pod bus-pas pracownicy pobliskiej stacji benzynowej sami mnie zaczepili i powiedzieli, że to bezsensowne działanie, bo tu się korki nie tworzą i bus-pas nie jest potrzebny - przyznał w rozmowie Endler dodając, że we czwartek o wycinkę drzew już zdążyli go zapytać pracownicy naukowi innego niż jego wydziału. Z danych przekazanych przez biuro prasowe olsztyńskiego ratusza wynika, że w ubiegłym roku w Olsztynie wycięto 1435 drzew, a w bieżącym roku wydano zgodę na wycinkę kolejnych 993 drzew. Zdaniem ekologów, to zdecydowanie zbyt dużo, dlatego podczas spotkań z władzami miasta przekonują oni do przesadzania drzew z miejsc planowanych inwestycji. - Ale miasto i drogowcy opierają się tłumacząc, że to zbyt drogie - powiedział Endler. Wycinka drzew w Olsztynie budzi ogromne kontrowersje m.in. z tego powodu, że miasto reklamuje się jako "miasto-ogród", w oficjalnych materiałach reklamowych Olsztyna widnieje zielony listek z tym napisem. Pod ratuszem odbył się happening, a listy do ratusza w tej sprawie wysłało kilka organizacji i stowarzyszeń, które apelowały, by pod kolejne inwestycje w centrum Olsztyna, m.in. przebudowę ul. Partyzantów, nie wycinać drzew. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz pod naporem społeczników przerwał planowanie tych inwestycji i zarządził ponowne, szerokie konsultacje społeczne. Grzymowicz na konferencji prasowej zapewnił też, że "nie chce betonować miasta". Prof. Endler w rozmowie podkreślił, że do niedawna poziom zadrzewienia w Olsztynie wynosił 34 proc. powierzchni. Jest to ilość, która zapewnia wystarczającą produkcję tlenu dla miasta. Naukowcy szacują jednak, że granicą, poniżej której nie powinno się schodzić to 30 proc. powierzchni. - Jeśli jest mniej drzew niż 30 proc. powierzchni danego miejsca wówczas ludzie zaczynają chorować na astmę, alergie, zaburzona zostaje gospodarka wodna w mieście. Boję się, że Olsztyn niebezpiecznie zbliża się do tej granicy - przyznał prof. Endler.