Do urn w niedzielę poszło za mało wyborców, by odwołać władze samorządowe - poinformował dyrektor krajowego biura wyborczego w Elblągu Adam Okruciński. Aby referendum było ważne, do urn musi pójść 3/5 osób, które wzięły udział w wyborach odwoływanego burmistrza i rady miejskiej. Zaś by głosowanie było skuteczne, za odwołaniem musi opowiedzieć się co najmniej połowa głosujących. W głosowaniu nad odwołaniem rady miejskiej Sępopola wzięło udział 850 mieszkańców; by referendum było ważne, musiałoby wziąć w nim udział 1662 wyborców. W referendum nad odwołaniem burmistrza także wzięło udział 850 osób; aby głosowanie było wiążące, musiałoby zagłosować 1433 mieszkańców. Inicjatorzy referendum wśród zarzutów wobec burmistrza i rady miejskiej wymieniali: niekonsultowanie z mieszkańcami propozycji podwyżek podatku rolnego, opłat za wodę, ścieki, a także opłat za dzierżawę lokali użytkowych. Burmistrz Grzegorz Mucha i przewodniczący rady miejskiej Tadeusz Sosnowski odpowiadali, że zarzuty są bezpodstawne. Referendum w Sępopolu było drugim w tej kadencji głosowaniem na Warmii i Mazurach nad odwołaniem władz samorządowych. Pierwsze w lutym tego roku w sprawie odwołania burmistrza Rucianego-Nidy Zbigniewa Opalacha także było nieważne. Kolejne odbędzie się 3 czerwca w Ostródzie, gdzie grupa mieszkańców chce odwołać burmistrza Olgierda Dąbrowskiego.