Nie wszyscy zapewne wiedzą, że nie zaczynał pan swojej kariery zawodowej od muzykowania i śpiewu, lecz od pracy jako kelner. Zaczynałem jako uczeń kelnerski w burzliwym momencie w liceum, chodziłem oczywiście do szkoły gastronomicznej, później zresztą pracując przez pewien czas w tej branży. Uważałem, że należy próbować różnych rzeczy, które mogą się w życiu przydać. Kiedy zaczęła się pana przygoda z estradą, muzyką, piosenką? Kiedy poszedłem na studia w Zielonej Górze na WSP, tam w 1987 roku spotkałem wielu dobrych ludzi, którzy chcieli coś robić i robiliśmy to co do nas należało, czyli zamęt. Później przyszły lata sukcesów, lata 90-te i te ostatnie szczególnie. Który okres uważa pan za najlepszy, najświetniejszy w życiu artystycznym? Najświetniejszy jest okres w którym się dużo dzieje, z koncertami i z tym wszystkim co robimy wspólnie z zespołem w czasie przygotowań do koncertów i nagrań płytowych. Jest to cały barwny osiemnastoletni okres od momentu powstania zespołu Raz Dwa Trzy. Wiedziałem, że ma pan w Działdowie wielu fanów a raczej fanek, ale po tym koncercie w czasie Katarzynek 2008 ta liczba zwolenników na pewno wzrosła wielokrotnie. Był to naprawdę wspaniały koncert. Cieszę się bardzo, że na koncercie w waszym mieście było tak dużo publiczności. Każdy artysta ceni sobie fakt, wiedząc, że ma dużo swoich zwolenników. Znając kalendarz pana koncertów trzeba przyznać, że jest on mocno napięty. W samym tylko styczniu jest tych koncertów kilkanaście. Jak można wytrzymać tak duże obciążenie? Ten akurat miesiąc nie jest tak pracowity jak na przykład miesiące jesienne czy też letnie, ale można to wytrzymać. Gramy sporo koncertów i pracujemy jednocześnie nad nowymi pozycjami, trzeba to po prostu robić. Jest zapotrzebowanie, ludzie nas zapraszają więc nie wypada nic innego jak tylko pracować ze zdwojoną energią i dziękować Panu Bogu, że daje nam siły. W czasie każdego koncertu jest wiele pańskich przerywników między piosenkami i wówczas wysłuchać możemy wielu ciekawych, często filozoficznych tekstów. Włada pan przy tym bardzo przyjemną dla ucha, poprawną polszczyzną. Czy jest to rzecz nabyta, wyuczona czy może wyniesiona z rodzinnego domu? Dużo wyniosłem z domu rodzinnego, albowiem mój tatuś opowiadał w sposób wspaniały bajki i z tego na pewno sporo mi pozostało. Zależy mi na tym, aby być komunikatywnym i przekazywać słuchaczowi to co mam do powiedzenia w taki sposób, aby chciał tego słuchać co mówię i żeby to do niego docierało. W pańskim śpiewaniu było sporo piosenek Agnieszki Osieckiej i ostatnio Wojciecha Młynarskiego. Czy będą następne? Nie chciałbym się zarzekać, ale jak na razie nie mam głowy do tego aby o tym myśleć. Przeróbki piosenek Wojciecha Młynarskiego to była jego sugestia i my to zrobiliśmy, uważam, że z dobrym skutkiem. Jak będzie w przyszłości zobaczymy. Co robi poza pracą zawodową, koncertami, próbami, Adam Nowak? Wstaję o godzinie 6:45, o godzinie 7:30 odwożę dzieci do przedszkoli, potem organizuję życie rodzinne, zakupy, drobne naprawy domowe typu wymiana żarówek itp. Później kiedy wszyscy jesteśmy w domu odrabiamy te zaległości, kiedy nie przebywamy razem, cieszymy się sobą nawzajem. Ten wspólny czas przeznaczamy na bycie z sobą, bo tego nam po prostu brakuje na co dzień. Wywiad pochodzi ze strony oficjalnej Działdowa.