Sprawa węgorzy elektryzuje mieszkańców gminy Wydminy od jesieni. - To jak wiadomo pańska ryba, oznaka luksusu i bogactwa. Ludzi denerwuje to, że wójt się nią objadł za państwowe pieniądze - powiedział przewodniczący rady gminy Bogusław Romatowski. Zaczęło się od telefonu pani z telewizji... - Mam świadomość, że nie jest to sprawa aż takiej wagi, nie lubię pisać doniesień na wójta, ale obliguje mnie do tego rada, której przewodniczę. Muszę wykonywać jej polecenia - zaznaczył Romatowski, dodając, że "wysyłał zawiadomienie w tej sprawie z pewnym obrzydzeniem". Wójt Wydmin Radosław Król (kieruje gminą pierwszą kadencję, pisze doktorat z ichtiologii, zajmuje się naukowo rozrodem węgorza w sztucznych warunkach) polecił swoim podwładnym zakup węgorzy na początku maja ubiegłego roku. - Zadzwoniła do mnie pani z telewizji prywatnej, z popularnego programu. Chciała robić u nas program śniadaniowy i poprosiła, aby przygotować jakieś lokalne potrawy z ryb. Po konsultacji ze specjalistami od kuchni regionalnej uznałem, że najlepiej będzie się do tego nadawał węgorz - tłumaczył wójt Król. Niespełna 25 kg ryby od lat uznawanej na Mazurach za "pańską", czy "idealną do załatwienia sprawy" urzędnicy z Wydmin kupili w gospodarstwie rybackim. Zapłacili 1845 zł i czekali na telewizję. Ta jednak nie przyjechała. - Najpierw jednej z osób, która miała wystąpić w programie wypadła ważna sprawa rodzinna, potem telewizja miała inne, opłacone już wizyty. I tak się audycja u nas rozmyła - relacjonował wójt Król i dodał, że sprawa wizyty telewizji była załatwiana "na szybko" i w związku z tym nawet nie zdołano podpisać żadnej umowy. Wójt wpłacił kasę i wybuchła afera Do jesieni 24,6 kg węgorzy kupionych z budżetu na promocję gminy leżało w zamrażarce. Gdy pieniądze na promocję się skończyły, wójt postanowił odkupić od gminy zamrożone ryby. Wpłacił do kasy 1845 zł i ... wybuchła afera. Sprawą zainteresowała się komisja rewizyjna w Wydminach. Komisja sprawą węgorzy, ich zamrażania i odkupienia przez wójta zajmowała się dwa dni. Dociekano m.in. kto zapłacił za prąd, który zużyła zamrażarka, w której trzymano ryby; czy nie trzeba było wywiesić publicznego ogłoszenia o przeznaczeniu węgorzy do sprzedaży; czy wójt polecając kupić rybę, nie naruszył zasad dyscypliny finansowej. - Ponieważ gmina nie przekazała nam wszystkich dokumentów związanych z tą sprawą, ponieważ nie współpracowano z nami przy wyjaśnianiu wszystkich interesujących nas kwestii, komisja rewizyjna skierowała wniosek do rady o poinformowanie o tym służb i instytucji, które zajmują się tego typu zawiłościami - powiedziała przewodnicząca komisji rewizyjnej w Wydminach Anna Balcer. Szefowa komisji rewizyjnej podkreśliła, że jej zdaniem trudno w tej sprawie dociec, czy wójt chciał promować gminę, czy siebie jako ichtiologa. Rada zgodziła się z decyzją komisji rewizyjnej i dlatego jej przewodniczący Romatowski wysłał pisma o węgorzach m.in. do Regionalnej Izby Obrachunkowej, CBA, Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i prokuratury. - RIO i Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych odpisali mi już, że przyjmują to do wiadomości, ale by wszczęli kontrolę, potrzebują uchwały rady gminy. Przedstawię te stanowiska radnym i nie wiem, czy będziemy głosować uchwałę o tych węgorzach. NIK zapewnił, że przy najbliższej kontroli gminy, zbada tę sprawę - poinformował Romatowski. Sprawę bada prokuratura Sprawę ciągle wyjaśnia prokuratura. - Przed świętami byłem w tej sprawie przesłuchiwany - przyznał Król, zapewniając zarazem, że "miał czyste intencje i zamiary". - Telewizja miała być u nas za darmo. Jakby sprawa wypaliła, to by była ogromna promocja - tłumaczył wójt. Wydminy to niewielka, rolnicza gmina leżąca na trasie z Giżycka do Ełku. Latem odpoczywa tu wielu ludzi z całej Polski, ceniących sobie spokój i malownicze tereny.