Pracownicy Mazurskiego Parku Krajobrazowego razem z przyrodnikami ze Stowarzyszenia Szlaku Krutyni sprzątają śmieci z brzegów i nurtu rzeki, pozostawione przez kajakarzy w poprzednim sezonie. - Turyści, płynąc kajakami, wrzucają puszki i butelki do wody, a te wpadają pod wodną roślinność. Dopiero na wiosnę opakowania po napojach wypływają na powierzchnię i można je wyciągnąć. Przyrodnicy udrażniają także rzekę z konarów i gałęzi, by była ona spławna dla wodniaków. Konary przesuwa się na brzeg, a nie usuwa całkowicie, bo pozostawione na brzegach rzeki gałęzie czynią szlak wodny bardziej malowniczym - wyjaśnił Głąbiński. Dodał, że sprzątany jest 30-kilometrowy odcinek rzeki, najczęściej uczęszczany przez kajakarzy - od jeziora Krutyńskiego do Iznoty, gdzie Krutynia ma ujście do jeziora Bełdany. W tym sezonie pracownicy parku będą dalej grodzić stanowiska grzybieni białych, zwanych zwyczajowo nenufarami albo liliami wodnymi. W ten sposób chronią rośliny przed dewastacją. Rośliny zdobiące najpopularniejszą mazurską rzekę są co roku niszczone przez turystów, przemierzających ten szlak kajakami. Przyrodnicy przypominają, że bezmyślne zrywanie kwiatów może przyczynić się do zmniejszenia populacji grzybienia białego. Z powodu przedłużającej się zimy szlak kajakowy dopiero teraz udostępniono turystom. Do Mazurskiego Parku Krajobrazowego przyjeżdżają już pierwsi chętni. Rzeka jest wolna od lodu, choć na jeziorach, zwłaszcza w ocienionych miejscach, może być jeszcze kra. Jak dodał Głąbiński, rzeka ta zamarza rzadko. Jeżeli temperatura spada poniżej minus 20 stopni C, to lód skuwa odcinek rzeki od Wojnowa, gdzie jest dawny klasztor staroobrzędowców, do jez. Gardyńskiego.