Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka ostrołęckiej prokuratury Elżbieta Łukasiewicz, z ustaleń śledztwa wynika, że funkcjonariusze z Komedy Miejskiej Policji w Olsztynie przekraczali swoje uprawnienia, stosowali groźby bezprawne i fizyczną przemoc wobec przesłuchiwanych osób. Według prokuratury, trwało to od marca 2014 r. do 16 kwietnia 2015 r., a stosowana przez oskarżonych przemoc "polegała na biciu, kopaniu, uderzaniu pałką, używaniu gazu i rażeniu paralizatorem". Akt oskarżenia, którym objęto 17 policjantów, skierowano do Sądu Rejonowego w Olsztynie. Pięciu z oskarżonych przyznało się lub częściowo przyznało się do winy. Pozostałych dwunastu nie przyznało się do popełnienia stawianych im zarzutów. Jednemu z funkcjonariuszy przedstawiono dodatkowo zarzuty posiadania bez zezwolenia amunicji oraz środków odurzających i substancji psychotropowych. Oskarżonym grożą kary od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Z nieoficjalnych informacji wynika, że brutalne przesłuchania, w czasie których dla wymuszenia zeznań bito i poniżano zatrzymanych, były nazywane przez funkcjonariuszy "robieniem małego Guantanamo". Wśród oskarżonych są nie tylko policjanci, którym zarzucono stosowanie przemocy i bezprawnych gróźb, ale też ich przełożeni - były naczelnik wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu oraz jego zastępca. Po ujawnieniu w kwietniu 2015 r. nieprawidłowości na olsztyńskiej komendzie i zatrzymaniu kilku pierwszych podejrzanych rezygnacje ze stanowisk złożyli ówcześni komendanci wojewódzki i miejski. W toku śledztwa wątpliwości co do rzetelności zarzutów wobec kilku z funkcjonariuszy zgłaszał warmińsko-mazurski zarząd NSZZ Policjantów. Związkowcy wyrażali przekonanie, że niektóre zarzuty przedstawione na późniejszym etapie postępowania opierają się na "bardzo wątłym" materiale dowodowym. "W kilku przypadkach policjantów obciążają zeznania bandytów odbywających karę pozbawienia wolności za najcięższe przestępstwa" - pisał szef związku Sławomir Koniuszy w komunikacie związanym z tym śledztwem. Koniuszy powiedział w piątek PAP, że nie zmienił zdania w tej sprawie. "Upominamy się w sprawie o kilku policjantów, wobec których mamy pewność, że są niewinni" - zaznaczył. Dodał, że związek zapewnił pomoc prawną funkcjonariuszom, którym postawiono zarzuty. Jak mówił, niektórzy z nich zostali wydaleni ze służby, wobec innych trwają postępowanie administracyjne o wydalenie z policji, a inni są już na emeryturze. Śledztwo w sprawie przemocy na olsztyńskiej komendzie toczyło się ponad 2,5 roku. Początkowo prowadziła je prokuratura z Olsztyna przy udziale biura spraw wewnętrznych policji, po czterech miesiącach zostało ono przekazane do Ostrołęki, żeby uniknąć posądzenia o stronniczość. Postępowanie monitoruje Rzecznik Praw Obywatelskich.