- Protestujemy w obronie miejsc pracy, bo dwa dni temu większość załogi, która tworzyła program straciła pracę. Skończył się okres wypowiedzenia z firmą zewnętrzną, a dyrektor oddziału mimo obietnicy podpisania z każdym umowy nie zrobił tego - powiedział w imieniu protestujących dziennikarz Michał Górski. Stanowisko w sprawie dziennikarskiego protestu zajął wojewoda warmińsko-mazurski, który skierował list do dyrektora regionalnej TVP w Olsztynie Roberta Żłobińskiego. "Stwierdzam, że dalece nieprzemyślane i niedopuszczalne jest zaprzestanie emisji, zwłaszcza w chwili obecnej, kiedy stoimy w obliczu zagrożenia pandemią świńskiej grypy" - napisał wojewoda. Rzecznik wojewody Edyta Wrotek dodała, że list przesłano też do wiadomości prezesa TVP. Protestujący dziennikarze przynieśli transparenty z napisami: "Łapy precz od TVP. Telewizja dla dziennikarzy" oraz "Dość milczenia o TVP. Telewizja publiczna, nie polityczna". Jak nieoficjalnie powiedział PAP jeden z protestujących dziennikarzy, kolegów z Olsztyna zamierzają poprzeć dziennikarze TVP z Krakowa. - Ich protest miałby ruszyć w poniedziałek. Jeśli naprawdę chcą się przyłączyć namawiamy ich, by zrobili to dziś lub jutro - przyznał anonimowo jeden z pikietujących. Dyrektor olsztyńskiego oddziału TVP Robert Żłobiński nie chciał komentować pikiety. - Nie ma mnie w pracy, przyjadę później, nie widziałem jeszcze pikietujących - powiedział Żłobiński. Od rana nie przyjechał od do siedziby TVP w Olsztynie. Biuro prasowe TVP nie odpowiedziało, czy do Olsztyna przyjedzie ktoś z zarządu telewizji. Do pikietujących docierają informacje, że "chyba ktoś przyjedzie". We wtorek oraz środę rano z powodu braku dziennikarzy i pracowników technicznych po raz pierwszy w historii olsztyńskiej TVP nie ukazały się lokalne programy informacyjne. W środę do pracy stawili się dziennikarze etatowi, dwie ekipy dziennikarskie wyjechały w teren. Pikietujący dziennikarze twierdzą, że mimo to w środę lokalny program informacyjny nie ukaże się, ponieważ do pracy nie stawił się żaden z montażystów.