Decyzję taką podjął Sąd Okręgowy w Olsztynie, ponieważ oskarżony Andrzej P. oraz większość świadków mieszka w Katowicach i okolicy - poinformowano w poniedziałek w piskim sądzie. Andrzej P. jest ojcem dziecka, które utonęło podczas ubiegłorocznego "białego szkwału". Prokuratura zarzuciła mu, że 21 sierpnia 2007 r., jako kapitan łodzi żaglowej pływającej po jeziorze Śniardwy, nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu wodnym, czym naraził na niebezpieczeństwo i utratę życia swoje 3- i 5-letnie dzieci. Naruszenie to - zdaniem prokuratury - polegało na złamaniu trzech zasad: choć widział ciemne chmury zwiastujące burzę, nie zwinął żagli, wprowadził dzieci pod pokład i mimo, iż miał na łodzi kamizelki ratunkowe, nie założył ich dzieciom. Jego córka ocalała, ponieważ jeden z członków załogi zanurkował i ją wydobył. Chłopca nie udało się uratować. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności, nie przyznaje się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Po przejściu "białego szkwału" Prokuratury Rejonowe w Mrągowie, Giżycku i Piszu z urzędu wszczęły 10 śledztw, które wyjaśniały okoliczności utonięć żeglarzy podczas burzy. Wszystkie sprawy, oprócz dotyczącej Andrzeja P., zostały umorzone z powodu braku znamion przestępstwa. Biegli ustalili, że podczas "białego szkwału" wiatr wiał z prędkością 35 metrów na sekundę, tj. ok. 130 km na godz. Fale sięgały 3 metrów. "Biały szkwał" przeszedł przez mazurskie jeziora 21 sierpnia 2007 roku. Pochłonął 12 śmiertelnych ofiar. Najwięcej z nich utonęło w jeziorze Mikołajskim.