Sąd dopuścił grupę poszkodowanych przez tę spółdzielnię do udziału w procesie w charakterze oskarżycieli posiłkowych i przyjął od nich pozwy cywilne o naprawienie szkody majątkowej wyrządzonej im przez oskarżonych. Poszkodowani do dziś nie otrzymali bowiem ani zwrotu wpłaconych do spółdzielni wkładów mieszkaniowych, ani mieszkań. Głównym oskarżonym w tej sprawie jest Tadeusz D. Prokuratura zarzuciła mu m.in. założenie spółdzielni "Dostępny Dom" na podrobionych dokumentach i wyłudzenie od niedoszłych lokatorów ponad 1,6 mln zł. Kilka miesięcy przed założeniem "Dostępnego Domu" Tadeusz D. został odwołany z funkcji prezesa w innej olsztyńskiej spółdzielni "Sami Swoi", gdzie niedoszli lokatorzy także stracili pieniądze wpłacone na poczet mieszkań, których nigdy nie otrzymali. D. odsiedział za to karę 4,5 roku więzienia. - W tej spółdzielni chciałem budować lokatorskie mieszkania - zapewniał sąd D. Sąd jednak ujawnił, że zebranie założycielskie "Dostępnego Domu" odbyło się "w dużym pokoju prywatnego mieszkania o powierzchni całkowitej 53 m. kw.", a przystępując do pobierania wkładów mieszkaniowych od poszkodowanych spółdzielnia nie miała nawet własnego gruntu - miała go dopiero wykupić w ratach. Dodatkowo w ogłoszeniach prasowych, zachęcających ludzi do wpłacania wkładów mieszkaniowych, spółdzielnia informowała, że posiada promesę na kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego - w rzeczywistości nigdy nie otrzymała obietnicy udzielenia kredytu. - Nie wiem skąd taka treść ogłoszeń, nie pamiętam tego - powiedział pytany o to D. W czwartek sąd pytał Tadeusza D. o jego zarobki w "Dostępnym Domu". Oskarżony przyznał, że pracował jako specjalista ds. inwestycji na umowę-zlecenie opiewającą na 5 tys. zł miesięcznie, podczas gdy prezes zarabiał wówczas 3,5 tys. zł. Sąd ujawnił, że D. pobierał także liczne nagrody, m.in. 8 tys. zł "za wybitny wkład w rozwój spółdzielni" czy 15 tys. zł za napisanie jej statutu - w sumie miał zarobić w "Dostępnym Domu" 240 tys. zł. Jego żona, także oskarżona w tej sprawie, zainkasowała 4 tys. zł za przepisanie na maszynie kilku dokumentów. Poza Tadeuszem D. na ławie oskarżonych zasiadają osoby, które brały udział w zakładaniu spółdzielni, kolejni jej prezesi i pracownicy, którzy udzielali niedoszłym lokatorom nieprawdziwych informacji o warunkach sprzedaży mieszkań. W przyszłym tygodniu wyjaśnienia przed sądem będą składać kolejni oskarżeni.