Łukasz N. potrącił 16-letnią Paulinę "maluchem" w maju 2009 roku na leśnej drodze pod Olsztynem. Po uderzeniu w rowerzystkę wlókł ją ponad 300 metrów po asfalcie, przez co m.in. dziewczynie do kości zdarła się pięta, a także plecy w odcinku lędźwiowym. Pomimo kilku operacji nastolatka nie może domknąć powieki. Łukasz N. nie udzielił pomocy rowerzystce ani nie wezwał do pomocy innych osób. Po zdarzeniu przez dwa dni ukrywał się. Z uwagi na okoliczności prokuratura oskarżyła go nie o spowodowanie groźnego w skutkach wypadku, ale o usiłowanie zabójstwa. Oskarżony nie przyznaje się do tego, przed sądem przyznał się tylko do spowodowania wypadku i jechania bez uprawnień - nigdy nie miał prawa jazdy. We wtorek sąd przesłuchał byłą dziewczynę oskarżonego, która po wypadku najpierw przekazała zdjęcia chłopaka policji, a po dwóch dniach, gdy N. się z nią skontaktował, spotkała się z nim i zawiozła na komisariat. Sąd odczytał kobiecie list, jaki N. wysłał do niej z aresztu - korespondencję tę z uwagi na treść zatrzymała prokuratura. W liście tym Łukasz N. prosił dziewczynę, by się przyznała, że to ona prowadziła samochód. Zapowiedział, że dalej nie zamierza jej "kryć" i siedzieć za nią w areszcie. Świadek, zaskoczona treścią listu, powiedziała, że podane w korespondencji okoliczności są nieprawdziwe. Stwierdziła, że N. zapewne dlatego ją pomawia, że zakończyła z nim związek. Kobieta dodała, że bardzo przeżywa to, co się stało, przyjmuje leki uspakajające i zamierza wyemigrować z Polski. Na rozprawie pod koniec marca sąd zamierza przesłuchać świadków, którzy nie przyszli na rozprawę. Być może wtedy proces się zakończy.