Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, oskarżająca prezydenta kobieta nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Do sądu weszła bocznym wejściem. Obrońca Małkowskiego mec. Ryszard Afeltowicz powiedział dziennikarzom przed rozprawą, iż jemu i jego klientowi "zależy na tym, by wykazać, czy osoby występujące w procesie jako pokrzywdzone są wiarygodne". - Wedle naszej wiedzy, a znamy materiał dowodowy, te osoby (...) nie są osobami dla nas wiarygodnymi i będziemy tę wiarygodność podważać. Pokrzywdzone mają interes w tym, by nie mówić prawdy- podkreślił. - Powody dla których te osoby zdecydowały się zeznawać (przeciwko Małkowskiemu) są różnorodne, bardzo osobiste, często urojone, to są tylko pomówienia, nie ma innych dowodów poza gołosłownymi stwierdzeniami tych pań - dodał. Chwilę po rozpoczęciu rozprawy oskarżony opuścił salę sądową. Jak wyjaśniła dziennikarzom podczas przerwy sędzia, pokrzywdzona poprosiła sąd, by umożliwić jej swobodną wypowiedź bez obecności oskarżonego na sali sądowej. Przepisy umożliwiają taką sytuację. Prokuratura oskarża Małkowskiego, o to że wobec pokrzywdzonej kobiety, która w czwartek stawiła się w sądzie, dopuścił się przestępstwa polegającego na "złośliwym i uporczywym łamaniu praw pracowniczych", a także, że "groźbą albo podstępem doprowadził ją do obcowania płciowego". Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami "z uwagi na dobro pokrzywdzonych oraz ze względu na to, iż podczas postępowania mogą zostać ujawnione okoliczności naruszające dobre obyczaje". Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuca Małkowskiemu przestępstwa o charakterze seksualnym wobec czterech kobiet, w tym gwałt na urzędniczce. Wobec pozostałych trzech kobiet Małkowski odpowie za tzw. inne przestępstwa o charakterze seksualnym, nadużycie stosunku zależności oraz uporczywe naruszanie praw pracowniczych. On sam twierdzi, że jest niewinny. Proces może potrwać długo, bo prokuratura chce, by sąd przesłuchał 147 świadków. Kolejna rozprawa zaplanowana została na piątek. Tego dnia sąd ma przesłuchać kolejną pokrzywdzoną. Śledztwo w sprawie olsztyńskiej "seksafery" białostocka prokuratura prowadziła od lutego 2008 roku. Sprawę przejęła od olsztyńskiej prokuratury. W marcu 2008 r. Małkowskiemu postawiono zarzuty i został aresztowany; wyszedł na wolność po pół roku. W listopadzie 2008 r. w wyniku referendum stracił stanowisko prezydenta - było to pierwsze w kraju skuteczne referendum przeprowadzone w dużym mieście. W ubiegłorocznych wyborach samorządowych Małkowski ubiegał się o powtórny wybór, ale przegrał w drugiej turze. Obecnie jest radnym w olsztyńskiej radzie miejskiej. B. prezydent zgodził się na publikację swoich danych.