Prezes "Pojezierza" nie przyszedł we środę do sądu, jego obrońca powiedział, że "prezes tak zdecydował więc nie ma co komentować". Zadowolony z wycofania apelacji był oskarżyciel posiłkowy Lech Krygiel. "Zatriumfowało prawo" - ocenił. Krygiel to mieszkaniec "Pojezierza", który chciał poznać wysokość zarobków prezesa swojej spółdzielni. Ponieważ na pisma kierowane w tej sprawie do spółdzielni nie dostał konkretnej odpowiedzi, skierował sprawę do organów ścigania, a te - do sądu. Sąd rejonowy przed 3 tygodniami uznał, że prezes "Pojezierza" nie może przed spółdzielcami ukrywać zarobków i ukarał go 2 tys. zł grzywny. Prezes Wiesław Barański wniósł apelację, którą tuż przed rozprawą we środę wycofał. - Tym samym wyrok sądu rejonowego jest prawomocny - powiedział obrońca Barańskiego. Wiesław Barański jest dwukrotnie prawomocnie skazany za ukrywanie swoich zarobków. Przed miesiącem prawomocny stał się wyrok 2 tys. zł grzywny za to, że odmówił podania wysokości swojej pensji innemu spółdzielcy Wiesławowi Szmidtowi. Adwokat Wiesława Barańskiego powiedział, że oba wyroki dotyczą wykroczeń, nie zaś przestępstw i w związku z tym nie wykluczają Barańskiego z kierowania spółdzielnią. W Olsztynie za odmowę poinformowania spółdzielcy o swojej pensji skazany już został prezes spółdzielni "Jaroty", trwa proces prezesa Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Podobnych procesów należy spodziewać się w całym kraju bo kontaktują się z nami spółdzielcy z innych miast, np. Płocka i pytają, co mają robić, bo zachowanie ich prezesów jest identyczne jak naszych. Wszyscy traktują spółdzielców jak zło konieczne - powiedział Szmidt, który wraz z Krygielem nie ukrywał, że jeśli nie otrzymają wreszcie informacji o wysokości zarobków Barańskiego, ponownie skierują sprawę do sądu.