Teatr im. Stefana Jaracza od ponad roku przechodzi gruntowaną modernizację, w tym czasie budynek nie jest ogrzewany. - Przez te ogromne ostatnie mrozy doszło do awarii dwóch rur, które kilka dni temu nas zalały - powiedział dyrektor teatru Janusz Kijowski. Tuż po awarii wodociągowej w rozmowie z mediami Kijowski bagatelizował awarię, jednak w piśmie, które w piątek skierował do marszałka regionu, przyznał, że straty są znaczne. Według dyrektora zalane zostały m.in. scena główna, rekwizyty, książki i meble. - Zarówno rekwizyty, jak i meble "grały" w naszych spektaklach, próbujemy je ratować, tzn. osuszać. Trudno jest oszacować ich wartość materialną, ta niematerialna jest spora - wyznał Kijowski. Dodał, że zalaniu uległa też część teatralnych książek i archiwalne zdjęcia z lat 50. XX wieku. Kijowski dodał, że najbardziej boi się o stan wymienionej kilka sezonów temu podłogi scenicznej. - To cenna rzecz, poza tym nie można wymieniać jej części, trzeba zmieniać całość. Mam nadzieję, że uda się ją uratować, ponieważ była pokryta środkami mrozo- i wodoodpornymi - powiedział Kijowski. Dyrektor teatru zaznaczył, że wszyscy pracownicy zaangażowali się w minimalizowanie skutków awarii - jedni suszą zalane tkaniny i wykładziny, inni meble, jedna z pań prywatnym żelazkiem osusza zalane zdjęcia. W przyszłym tygodniu wartość strat majątkowych mają ocenić rzeczoznawcy firmy, która ubezpieczała teatr i prowadzone w nim prace. Zdaniem Kijowskiego awaria wodociągowa nie wydłuży remontu budynku, który ma potrwać do końca 2012 roku. Pierwsze przedstawienia w odnowionym i zmodernizowanym teatrze planowane są wstępnie na jesień 2013 roku. W czasie remontu aktorzy grają w budynku wynajętym od jednej ze spółdzielni mieszkaniowych.