- W budynku mieściło się kilka firm: magazyn płyt wiórowych, szwalnia poduszek, zakład elektryczny. Właściciel tylko tego ostatniego oszacował straty na pół miliona złotych, więc całość strat na pewno przekroczy milion złotych - poinformował w środę rano rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Zbigniew Jarosz. Dodał, że choć pożar jest już dogaszony, jeszcze przez kilka godzin na miejscu będą czuwać strażacy. - W budynku były drewniane stropy i podłogi, wewnątrz także dużo drewna -podkreślił rzecznik straży. Pożar za niepowetowaną stratę uznają konserwatorzy i historycy. - Budynek, który spłonął był częścią kompleksu koszar, wybudowanych w latach 80. XIX wieku, po tym, gdy do Olsztyna dotarła kolej. Na tym etapie trudno powiedzieć, czy budynek będzie nadawał się do remontu, czy do rozbiórki. Jeśli by doszło do tego ostatniego bezpowrotnie naruszona zostałaby zabytkowa tkanka tego miejsca - powiedział rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków w Olsztynie Grzegorz Świętochowski. Adam Płoski z Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Olsztynie powiedział, że zespół zbudowanych z czerwonej cegły koszar, w których pod koniec XIX wieku stacjonował pułk dragonów im. króla Saksonii Alberta odznaczał się m.in. wieloma cennymi detalami. - Na cegłach widać tam m.in. pieczęcie cegielni z Kwitajn, w której zostały wypalone - powiedział. W zabytkowych koszarach przez kilka lat miasto planowało stworzenie siedzib dla placówek i stowarzyszeń kulturalnych. - To był doskonały pomysł, bo to zespół pięknych, leżących koło siebie budynków. Myślę, że gdyby te obiekty doczekały lepszych lat pomysł ten byłby zrealizowany. Ten pożar to niepowetowana strata dla olsztyńskich zabytków - powiedział znawca architektury krajobrazu i historyk Wiktor Knercer. Z pożarem w zabytkowym magazynie leżącym niemal w centrum Olsztyna przez kilka godzin walczyło 31 zastępów straży pożarnej. Ewakuowano m.in. magazyn z antykami.