- Teraz zostało już tylko porządkowanie terenu. Sprawdziliśmy, m.in. kamerą termowizyjną, poddasze, na którym wybuchł ogień, i sądzimy, że pożar już jest za nami - powiedział rzecznik prasowy warmińsko-mazurskich strażaków Krzysztof Pardo. Dorota Kulig z policji w Mrągowie poinformowała, że w pożarze ucierpiał jeden z robotników, którzy pracowali na dachu i usiłowali zdusić płomienie jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej. Mężczyzna ma lekkie oparzenia rąk. Poszkodowanego odwieziono do szpitala w Mrągowie. Dokładne przyczyny pożaru będzie wyjaśniać dochodzenie. - Zostanie powołany biegły i wszczęte postępowanie ws. pożaru - przyznała Kulig. Rzecznik straży w Mrągowie st. asp. Janusz Szefer ocenił, że akcja gaśnicza była sukcesem strażaków. - Uratowaliśmy budynek w całości. Nie dopuściliśmy, żeby ogień naruszył konstrukcję dachu ani żeby przedostał się do położonych niżej pokoi hotelowych - powiedział. Przyznał, że spłonęło ocieplenie niemal całego skrzydła hotelowego na powierzchni ok. 30 na 40 m. Straty są trudne do oszacowania. W akcji w Mikołajkach uczestniczyły 32 zastępy straży. Wykorzystano 16 wozów gaśniczych, sześć podnośników i trzy drabiny. Pożar wybuchł na szóstej kondygnacji budynku, co wymagało sprowadzenia wysokich podnośników, bo strażacy w Mrągowie mieli tylko 25-metrowy, który "sięgał na styk" do dachu na szóstej kondygnacji. Podnośniki o 30-metrowych ramionach ściągnięto z okolicznych powiatów i Olsztyna. Według danych policji w hotelu było ponad 800 gości. Żaden z nich nie ucierpiał. Ewakuowano 30 osób, które zajmowały pokoje położone najbliżej pożaru. Niektórzy z pozostałych turystów opuścili budynek z własnej woli. Łuna od pożaru widoczna była z kilku kilometrów. Swąd dymu - jak powiedzieli mieszkańcy okolicy - wyczuwa się ok. 10 km od Mikołajek.