Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Straty materialne są ogromne. Na szczęście zakład był ubezpieczony. Fabryka Mebli w Kieźlinach była jedną z największych w regionie. Zatrudniała kilkaset osób, którym teraz grozi utrata pracy. W akcji ratunkowej brało udział kilkanaście jednostek straży pożarnej. Gaszenie zakładu było bardzo trudne. Strażacy przyznają, że mają wątpliwości, czy akcję przeprowadzono prawidłowo. - Chyba nam się to wymknęło. Na poddaszu był ślepy pułap i pożar nam się przemieścił - mówił RMF jeden ze strażaków uczestniczących w gaszeniu. Udało się uratować sporą cześć dokumentów firmy i sprzętu z bazami danych. To wszystko wynosili pracownicy "Mebeplastu", którzy przyjechali, by pomóc strażakom.