Reklama

Poszukiwania śmigłowca w Olsztynie. Fałszywy alarm nastolatków

- Autorami fałszywego alarmu, z którego wynikało, że w okolicach Olsztyna mógł spaść śmigłowiec, byli nastolatkowie w wieku 10, 12 i 14 lat - przekazał Polsat News aspirant Tomasz Markowski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w tym mieście. Zaapelował, by nigdy nie robić takich "żartów", gdyż mogą mieć one poważne konsekwencje.

W środę wieczorem służby prowadziły szeroko zakrojone poszukiwania wskutek telefonu do podolsztyńskiego hotelu dysponującego lądowiskiem. Ze zgłoszenia wynikało, że awaryjnie musiał lądować śmigłowiec. Po krótkim czasie kontakt się urwał.

W poszukiwaniach rzekomo zaginionego śmigłowca, prowadzonych w okolicy Jeziora Wulpińskiego, wzięło udział kilkudziesięciu strażaków z PSP i OSP oraz policjanci. Na miejsce skierowano też śmigłowiec Marynarki Wojennej.

- Funkcjonariusze szybko ustalili numer zgłaszającego mieszkającego na terenie Trójmiasta. Autorami fałszywego alarmu byli nastolatkowie w wieku 10, 12 i 14 lat. Wspólnie wpadli na ten bezmyślny, nieodpowiedzialny pomysł. Przygotowali nawet scenariusz rozmowy  przekazał Polsat News aspirant Tomasz Markowski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie.

Reklama

Zaapelował, by nigdy nie robić takich rzeczy. - Jeśli ktoś naprawdę będzie potrzebować pomocy, przez takie działania może nie nadejść ona wystarczająco szybko - podkreślił.

Fałszywy alarm. Co za to grozi?

Osobie dorosłej za wszczęcie fałszywego alarmu grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Osoby nieletnie odpowiadają przed sądem dla nieletnich, a ich rodzice mogą ponieść koszty wywołanej akcji.

Czynności w celu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia prowadzi Komenda Miejska Policji w Olsztynie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Olsztyn | śmigłowiec

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy