Jak poinformowała w piątek zastępca prokuratora rejonowego w Olecku Lucyna Buczek-Borowska śledztwo w sprawie pomyłki pracowników pogotowia umorzono wobec niestwierdzenia znamion czynu zabronionego. - W naszej ocenie dyspozytor postępował zgodnie z zakresem swoich obowiązków, a jego działanie było oparte na niewystarczającej znajomości topografii woj. warmińsko-mazurskiego - powiedziała prokurator. Decyzja jest nieprawomocna Decyzja o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna. Pełnomocnik rodziny zmarłego pacjenta może odwołać się od niej w ciągu siedmiu dni. Do tragedii doszło pod koniec marca tego roku. Pogotowie wezwała rodzina 43-letniego Dariusza S., który zaczął kasłać, przewrócił się i stracił przytomność. Sąsiedzi próbowali go reanimować. Zgon nastąpił przed przyjazdem karetki, a powodem śmierci mężczyzny był zawał serca. Pomyłka dyspozytora pogotowia miała związek z reorganizacją systemu ratownictwa medycznego, polegającej na przejęciu przez centralę w Olsztynie zadań likwidowanych dyspozytorni powiatowych. Do wypadku doszło kilka dni po zamknięciu dyspozytorni w Olecku. Wezwanie do chorego przyjął dyspozytor Wezwanie do chorego przyjął pod numerem alarmowym 112 dyspozytor w Olsztynie, który wysłał karetkę ratunkową do wsi Połom w gminie Świętajno w powiecie szczycieńskim. Kiedy zauważono błąd, skierowano drugi ambulans do leżącej ponad 100 km dalej wsi Połom w gminie Świętajno w powiecie oleckim. Ostatecznie ratownicy przyjechali na właściwe miejsce ponad godzinę od wezwania. Jak poinformowała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie Maja Bezuch po zdarzeniu z błędnym wysłaniem karetki usprawniono procedury obowiązujące w dyspozytorni. Aby zapobiegać w przyszłości podobnym sytuacjom wprowadzono bezwzględny obowiązek zbierania w wywiadzie, który przeprowadza dyspozytor, informacji o miejscowości, gminie i powiecie. - Dyspozytorzy posługują się wykazami, w których wyraźnie zaznaczone są miejscowości o powtarzających się nazwach. Na bieżąco uczestniczą również w szkoleniach, w trakcie których uczulani są na kwestie zbierania wywiadu dotyczącego miejsca zdarzenia - zapewniła rzeczniczka pogotowia.