W środę padający przez około 10 minut grad, który - według relacji świadków - miał wielkość kurzych jaj, zniszczył dachówki na ponad tysiącu budynków w Bisztynku. Uszkodzonych zostało 14 obiektów użyteczności publicznej, 330 budynków mieszkalnych i 700 gospodarczych oraz kilkaset samochodów. W ocenie nadzoru budowlanego konstrukcje nośne budynków pozostały nienaruszone. Według informacji przekazanych w piątek przez rzecznika wojewody warmińsko-mazurskiego Edytę Wrotek straty różnego rodzaju dotyczą łącznie 567 gospodarstw domowych. Komisje pomocy społecznej rozpatrzyły wnioski o zapomogi od 36 rodzin, które poniosły największe szkody w gospodarstwach domowych; poszkodowani dostaną zaliczki po 3 tys. zł. Kolejne 134 rodziny, których mieszkania zostały zalane podczas gradobicia, otrzymają po 2 tys. zł. Pieniądze na ten cel wojewoda przekazał w piątek na konto gminy. Jak powiedział burmistrz Bisztynka Jan Wójcik decyzje o wypłatach powinny być zrealizowane jeszcze w ten weekend. Władze poszkodowanej gminy kolejny raz zaapelowały w piątek o pomoc. Wsparcie finansowe zadeklarowało dotychczas kilkanaście samorządów, jako pierwsze gminy Kętrzyn i Stawiguda. Pomoc rzeczową - głównie materiały budowlane - przekazują liczne firmy i osoby prywatne z całej Polski. Urząd gminy uruchomił konto, na które można wpłacać darowizny. Prosi również o przekazywanie dachówek i farb do pomalowania zalanych pomieszczeń. - Najbardziej jednak potrzebujemy dekarzy z uprawnieniami do prac na wysokości. Mamy hektary powierzchni dachowej do naprawienia, a od tego niezbędna jest cała armia ludzi - powiedział burmistrz Wójcik. W zabezpieczaniu uszkodzonych dachów i porządkowaniu miasta po gradobiciu uczestniczy obecnie ponad 60 strażaków i 43 skazanych z zakładu karnego w Barczewie. Jeszcze w piątek - jak zapowiedział urząd wojewódzki - rozpoczną pracę komisje do szacowania strat w uprawach rolnych. W gminie Bisztynek deszcz i nawałnica zniszczyły około 2,4 tys. ha upraw rolnych, głównie rzepaku oraz 24 budynki rolnicze.