Jeszcze wczoraj po anonimowym zgłoszeniu policjanci skontaktowali się z matką pozostawionych w "oknie życia" dzieci. W rozmowie z funkcjonariuszami kobieta wyjaśniała powody swojej decyzji. Jednak dla dobra rodziny policja nie chce mówić o szczegółach. Rzecznik warmińsko-mazurskiej policji podkom. Krzysztof Wasyńczuk już wczoraj podkreślał w rozmowie z reporterem RMF FM, że działania policji nie są skierowane przeciwko matce dzieci. "Nie chcemy naruszyć decyzji i godności tej osoby, w jakikolwiek sposób jej stygmatyzować, czy mówić o tym, że będziemy jej stawiali zarzuty. Chcemy natomiast wyjaśnić wszystkie okoliczności towarzyszące temu zdarzeniu, po to, żeby ustalić, czy dana osoba lub osoby podjęły tę decyzję same, czy np. nie były przez kogoś zmuszane" - wyjaśnił. "Nie zamierzamy na tę chwilę nikomu stawiać zarzutów, bo "okno życia" jest po to, żeby takie sytuacje miały miejsce" - mówił. Dzieci zostały porzucone w niedzielę o godzinie 20:50 na terenie kościoła przy ul. Wyszyńskiego. 2-miesięczna dziewczynka była w "oknie życia", przed budynkiem w wózeczku jej 1,5-roczny braciszek. "Mieliśmy nadzieję, że to kolejny fałszywy alarm" - mówił nam proboszcz parafii ks. Andrzej Pluta - "Często uruchomiane są fałszywe alarmy w "oknie życia". Tym razem w oknie było dziecko - około dwumiesięczna dziewczynka. Po chwili usłyszałem jeszcze płacz dziecka. To drugie dziecko było przed oknem w wózeczku". Dzieci trafiły do olsztyńskiego Ośrodka Wsparcia i Opieki Nad Dzieckiem i Rodziną. Dyrektor ośrodka Marianna Raubo zapewniała naszego reportera, że dzieci były zdrowie i pogodne. "Przy przyjęciu nie było żadnych ani śladów otarć ani śladów przemocy" - podkreślała. Piotr Bułakowski