- Zbieramy na posąg króla Jagiełły do skarbony wystawionej w budynku muzeum i sądzimy, że na koniec sezonu uzbieramy ok. 10 tys. zł. Zrobimy wszystko, by w przyszłym roku posąg króla był już w Grunwaldzie - powiedział Sławomir Moćkun z Muzeum w Grunwaldzie. Muzeum Bitwy pod Grunwaldem chce mieć wykonany z silikonu posąg Jagiełły ponieważ stojący już w tym muzeum posąg dowódcy Tatarów Dżalal ad-Dina bardzo podoba się zwiedzającym. Figura bardzo przypomina żywą postać, ma śniadą cerę, tatarską fryzurę, jest ubrana w zbroję - wykonano ją na wystawę i konferencję o roli Tatarów w bitwie z 1410 roku. Wykonanie tej figury kosztowało 60 tys. zł. - Ale ponieważ mamy zbroję dla króla Jagiełły to odejdzie pewna część kosztów. Trudno na razie szacować, ile nam potrzeba pieniędzy, na pewno to co już mamy nie starczy, dlatego zbieramy do końca sezonu - przyznał Moćkun. W sobotę w inscenizacji rekonstrukcji bitwy grunwaldzkiej wzięło udział ok. 1,3 tys. rekonstruktorów z Polski, Niemiec, Rosji i Białorusi, a rolę księcia Witolda odgrywał Litwin. Przed inscenizacją na Wzgórzu Grunwaldzkim odbył się apel - oficjalna uroczystość z udziałem wojska i harcerzy, podczas której oddano hołd uczestnikom bitwy z 1410 roku. W niedzielę spod Grunwaldu odjeżdżają rycerze i harcerze, a organizatorzy podsumowują tegoroczną edycję imprezy. - Jesteśmy zadowoleni z frekwencji, należy podkreślić, że w tym roku po raz pierwszy przyjechali do nas goście z Japonii. Jedna z pań, ubrana w kimono, zdążyła dosłownie na pięć minut przed rozpoczęciem bitwy, a potem oglądała turnieje rycerskie z loży dla dam - powiedział Moćkun. Dodał, że turystka z Japonii przyznała pracownikom grunwaldzkiego muzeum, że wiedza o bitwie z 1410 roku jest w jej kraju znana "podobnie jak Chopin". Policja podkreśliła, że podczas tegorocznej imprezy nie doszło do żadnych poważnych zdarzeń kryminalnych ani drogowych.