Jak dowiedział się reporter Polsat News, w czwartek po południu zmarł sternik jachtu, którego próbował uratować 14-latek. Bezpośrednią przyczyną śmierci było utonięcie - 14-letni Ernest, który rzucił się na ratunek żeglarzom zginął na skutek utonięcia - przekazał po sekcji zwłok chłopca rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny. Burmistrz Pisza podjął decyzję, aby uhonorować bohaterski czyn chłopca. Pogrzeb Ernesta odbędzie się w piątek. Pierwotnie sądzono, że chłopca, który rzucił się na ratunek dwóm rażonym prądem żeglarzom, także mógł porazić prąd. - Być może do porażenia prądem doszło, może to się przyczyniło do tego, że chłopiec utonął. W każdym razie przyczyną śmierci było utonięcie - podał Stodolny. Tragedia na rzece We wtorek po południu na rzece Pisie w Piszu łódź zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia. W wyniku porażenia prądem do wody wpadł sternik łodzi i jeden z załogantów. Będąca na jachcie załoga zaczęła wzywać pomocy. Wówczas przechodzący obok 14-latek rozebrał się i wskoczył do rzeki. MOPR podał w środę, że chłopiec, "jednego z poszkodowanych odwrócił twarzą do góry i położył na kamizelkach ratunkowych".Niestety podczas ratowania dwóch dorosłych żeglarzy chłopiec utonął. Strażacy odnaleźli go po godzinie poszukiwań na dnie rzeki Pisa.